Orchestral Manoeuvres In The Dark - "The Pacific Age" (1986)
«1989-02-06»
Romantycy Muzyki Rockowej

Komentarz

płytę nadano z kompaktu

Audycja dzięki

Wojtek Rojewski - data

Wojtek Rojewski - komentarz

Vampirek - komentarz - treści komentarzy

AkoBe - opis

Opis

1. OMD - Stay (The Black Rose and the Universal Wheel)

2. OMD - (Forever) Live and Die

3. OMD - The Pacific Age

4. OMD - The Dead Girls

5. OMD - Shame

6. OMD - Southern

7. OMD - Flame of Hope

8. OMD - Goddess of Love

9. OMD - We Love You

10. OMD - Watch Us Fall

11. Komentarz Tomasza

Orchestral Manoeuvres in the Dark i płyta "The Pacific Age". Przypominam wszystkie tytuły: "Stay", czyli "Zostań", w podtytule "The Black Rose and the Universal Wheel" - "Czarna róża i uniwersalne koło", "(Forever) Live and Die" - "Na zawsze żyć i umrzeć", "The Pacific Age" - "Epoka pacyfiku", "The Dead Girls" - "Martwe dziewczyny", "Shame" - "Wstyd", "Southern" - "Południowy", "Flame of Hope" - "Płomień nadziei", "Goddess of Love" - "Bogini miłości", "We Love You" - Kochamy cię" i "Watch Us Fall" - "Obserwuj nasz upadek". Zespół OMD w składzie sześcioosobowym: Andy McCluskey - śpiew, instrumenty klawiszowe, gitara basowa oraz oczywiście Paul Humphreys - instrumenty klawiszowe, perkusyjne oraz śpiew, to są ci dwaj zasadnici... zasadniczy członkowie zespołu. Później Martin Cooper - grający na saksofonach i instrumentach klawiszowych oraz taki Pan, który nazywa się Malcolm Holmes - grający na instrumentach perkusyjnych, ci dwaj panowie dołączyli później. I dwaj bracia - Neil Weir i Graham Weir - grający na instrumentach dętych, a także klawiszowych i na gitarach. Kiedyś członkowie grupy powiedzieli, że w studio jest ich, przy komponowaniu, jest ich dwóch, w studio jest ich czterech, a na scenie jest ich sześciu, tutaj na tej płycie grało sześciu Panów. "The Pacific Age", płyta kompaktowa nagrana systemem DDD, wydana w 1986 roku, jak na razie wciąż ostatnia w dyskografii, chociaż grupa OMD zdążyła wydać składankę pod tytułem "The Best of OMD" i singla "Dreaming" przed rokiem. Państwo domagają się prezentacji tej składanki, ja o tym pamiętam, ale jak na razie są po prostu inne płyty, które czekają również w kolejce, a taki składankowy album, no zawsze przy różnych okazjach będzie jeszcze miał szanse się pojawić. Przypomnę, że za tydzień zespół Talk Talk z płyty analogowej "It's My Mix". Za dwa tygodnie Cocteau Twins - "Tiny Dynamine ", "Echoes in a Shallow Bay" i "Aikea-Guinea", czyli maksisingle, dwa w wersji kompaktowej. I dyskografia grupy The Cure w dalszym ciągu, pod koniec lutego i na początku marca - "Faith" i "Pornography". Natomiast mam tutaj przed sobą stertę listów i korzystając z tego, że zostało nam jeszcze trochę czasu, chciałbym kilka spraw omówić. Przede wszystkim chciałbym serdecznie pozdrowić Celinę i Jerzego, którzy przysłali mi informację o swoim ślubie, który odbył się 4 lutego. Nie mogłem przyjechać, ale wszystkiego najlepszego życzę i spóźnioną dedykację pozwolę sobie zrobić teraz, niech ta dzisiejsza płyta będzie dla Was. Dziękuję i w przyszłości będę się starał reagować bardziej fleksybilnie. Mam tutaj przed sobą następny list, również w sprawie dedykacji, a żeby przekazać pozdrowienia od miłosiernego Mickey'ego dla blond kocicy z zielonymi oczyma i Tedra z Poznania. Szczególnie dla tej pierwszej, bo "ona jest jednym z najpiękniejszym zjawisk, jakie oprócz czarnych kotów oczywiście, występują na świecie" - koniec cytatu. List przysłał miłosierny Fatalista, więc miłosiernie dziękuję i miłosiernie pozdrawiam. I cóż, mam przed sobą następną kartkę pocztową, na której... z której pozwolę sobie Państwu odczytać fragment, który ubawił mniej najbardziej.
"Gdyby dureń zrozumiał, że jest durniem, automatycznie przestałby być durniem. Z tego wniosek, że durnie rekrutują się jedynie spośród ludzi pewnych, że nie są durniami" - to miało być o mnie, serdecznie dziękuję, proszę o więcej.
Otrzymałem z Warszawy list z dosyć niecodzienną prośbą, mianowicie prośba jest o przysłanie zdjęcia.
"Umrę z ciekawości, ja muszę wiedzieć jak Pan wygląda".
No cóż, nie wiem naprawdę jak to zrobić, ale proponowałbym jednak nie szukać ze mną kontaktu, bo można się przestraszyć, ale jeśli już, to można mnie oglądać czasami w Hybrydach, ale naprawdę nie polecam. Następny list, tutaj Ania napisała Elbritch na kopercie, zaraz o co chodzi, aha, nie Elbritch, tylko Eldritch, Andrew Eldritch, proszę Państwa.
"Mój list zacznę od stwierdzenia, że jest Pan fanatykiem opętanym przez faceta, który po śmierci chce zostać czarnym kotem" - to już coś takiego kiedyś było. "Jednak w swojej ostatniej audycji zrezygnował Pan z czarnych kotów, a uczepił się rudych" - tego to już nie rozumiem. "To musiał być bardzo zdolny rudy kot, który nie tylko dziesięć lat temu zagrał w filmie, w czarnym meloniku, ale na dodatek słuchając Johna Foxxa chodził po suficie." Ja chyba zacznę chodzić po suficie, proszę Państwa, bo naprawdę nie wiem o co chodzi. "Jest Pan heretykiem, którego należałoby spalić na stosie razem z Pańskimi rudo-czarnymi kotami". O, to już coś ciekawszego, nie mogę się wprost doczekać i w takim razie wznieśmy stos.
Następny list w sprawie Jamesa Bonda. Grzegorz z Rybnika zarzuca mi, że nie zaprezentowałem, i słusznie, utworu z filmu "Never Say Never Again". Tak się składa po prostu, że na płycie, którą dysponowałem i którą Państwu przedstawiłem w "Wieczorze płytowym", tej piosenki nie ma. Jest to film zrealizowany nie przez spółkę Saltzman/Broccoli, tylko przez zupełnie inną firmę, z zupełnie innymi aktorami, z wyjątkiem Seana Connery, który grał Jamesa Bonda, ale jak gdyby parodiował sam siebie w tym filmie i jest to nowa wersja filmu "Thunderball", zrealizowanego wcześniej już przez firmę Eon Productions. Tak więc ja doskonale znam ten film oczywiście, ale nie wspominałem o nim wtedy, dlatego że jest on tak jakby na marginesie filmów bondowskich stworzony. Natomiast muzykę napisał Michel Legrand, ale nie wiem czy piosenka tytułowa była przebojem, czy nie. W każdym razie nie trafiłem nigdy na singla z tym nagraniem, straszne mi przykro. Następny list mam tutaj również zaznaczony, że będzie on dosyć ostry, już wiem o co chodzi.
"Jestem ogromnie poruszony tym, co Pan powiedział na temat Sandry podczas rozwiązania konkursu na najlepszy album roku". Podobno uderzyłem w godność Sandry, sugerując że chętnie spędziłbym z nią weekend. Wydaje mi się, że powinna być mi za to wdzięczna.
Następny list jaki mam przed sobą, dotyczy również czarnych kotów. Proszę Państwa tematy... temat kotów powtarza się coraz częściej. Chciałbym przy okazji wspomnieć tym wszystkim sympatykom grupy Cure, który... którzy jeszcze są z nami, że Robert Smith powiedział również, iż najbardziej fascynują go czarne koty i jeśli już czymkolwiek chciałby być, to czarnym kotem. Bardzo dobrze. Co tu mamy w tym liście.
"W mojej piwnicy zalęgły się koty, nie byłoby w tym może nic dziwnego, gdyby nie fakt, że wszystkie od dużej kocicy do ostatniego z czwórki radosnych kociąt, wszystkie są czarne. Co to może oznaczać?"
Nie wiem co to może oznaczać, ale być może może to oznaczać, że Andrew Eldritch jest już blisko. Ja otrzymałem również od Państwa takie interesujące sygnały, że podobno grupa Sisters of Mercy ma wystąpić w Polsce z grupą Bruno Wątpliwy. Wydaje mi się to bardzo wątpliwe, no ale zobaczymy. W każdym razie, jak dotąd, zespół Sisters of Mercy nie występuje na żywo w ogóle i dopiero przygotowuje się do nagrania następnej płyty, być może wtedy będzie występował. Następny list również dotyczy kotów, ale także muzyki punkrockowej. Podobno to co powiedziałem kiedyś to zwykłe oszczerstwo, że punkrockowcy bezproduktywnie krzyczą do mikrofonu. Cytuję z listu:
"Zgadzam się z tym, że wiele punkowych kapel prezentuje denny poziom, ale nie wszystkie. Bardzo dobrym przykładem może tu być grupa Dead Kennedys, a w szczególności wokalista Jello Biafra. Czy to możliwe, by Pan nigdy nie słyszał tekstów jego utworów? Nie wspomnę o wspaniałej postawie wobec problemów tego świata."
Zdaje się Ania daje mi sygnały zza szyby, że jest to dobry zespół, wiec postaram się posłuchać, na razie nie miałem okazji. Znowu Sisters of Mercy, następna koperta i nie tylko.
"Dzień 8 stycznia do końca życia pamiętać będę jako dzień czarnego kota" - znowu czarne koty. "Tej bowiem niedzieli ujrzałem niezwykłego, czarnego kota, który spojrzawszy wnikliwie na mnie swymi tajemniczymi oczyma, przebiegł mi drogę, to chyba był sam Eldritch ukryty pod postacią kota. Być może Eldritch już za życia potrafi przemieniać się w czarne koty, pojawiające się wszędzie tam, gdzie są one potrzebne."
W jednym liście otrzymałem pytanie co robię, gdy czarny kot przebiegnie mi drogę. Zawsze mówię cześć Eldrtich. W tym liście jest jeszcze sprawa, którą chciałbym poruszyć - dyskografia grupy Moody Blues. Ja Państwu mówiłem, że kiedyś taki moment przyjdzie i ten zespół pojawi się, nie w "Romantykach muzyki rockowej", ale w "Wieczorach płytowych". Być może dyskografię Moody Blues rozpoczniemy po zakończeniu dyskografii King Crimson, która będzie już niedługo kontynuowana. Ale jeszcze jest tu kilka pytań. "Co się dzieje z Tears for Fears?" - niestety nie wiem. Depeche Mode z kolei mają wydać płytę koncertową i wideo, już niedługo, w marcu. "Co myślę o płycie wokalistki Clannad?" - jest to piękna płyta i będziemy ją w najbliższym czasie powtarzać, w jedną z najbliższych niedziel. Myślę, że już niedługo, proszę w najbliższą niedzielę posłuchać informacji na ten temat, sądzę, że będę mógł Państwu powiedzieć dokładnie. I jeszcze sprawa grupy Emerson Lake & Palmer, również dyskografia jest przygotowywana w "Wieczorach płytowych". Tutaj jest jeszcze list w sprawie tłumaczeń od Pana Roberta z Głogowa, który zarzuca mi, że bardzo źle tłumaczę niektóre rzeczy i mam fatalną wymowę. Panie Robercie, być może, ale co do nazwisk nie zgadzam się Chris de, nie Chris de Berg, tylko Chris de Bar, to jest tak na pewno. W przypadku nazwisk radzę nie korzystać ze słownika, który mi Pan poleca, bo nazwiska rządzą się swoimi prawami. Otrzymałem też ciekawy list od Rafała z Siemianowic Śląskich, który zakłada mój anty fan club, proszę bardzo, życzę powodzenia. I jeszcze mam tu przed sobą jeden list, właśnie z tym pytaniem - "Co Pan robi, gdy drogę Panu przebiegnie czarny kot?", a list jest od Miłosiernej z Jeleniej Góry, która dawniej słuchała takiej muzyki, jak Modern Talking, Sandra i tak dalej, a później usłyszała Sisters of Mercy i wtedy dopiero zrozumiała na czym polega prawdziwa muzyka. I cóż, proszę Państwa, te czarne koty to chyba jednak coś w sobie mają. Natomiast my pożegnamy się kilkoma taktami utworu, którego akcja rozgrywa się w lesie, możemy sobie tam po ciemku pobiegać z czarnymi kotami i czekać na ciąg dalszy dyskografii grupy The Cure. Jan Gadomski i Tomasz Beksiński dziękują serdecznie za uwagę. Do usłyszenia.

 

12. The Cure - A Forest

13. Komentarz (fragment)

Słuchają Państwo Programu Drugiego z Warszawy. Jest minuta po dwudziestej trzeciej. Zapraszamy do wysłuchania trzydziestego pierwszego fragmentu powieści (...)

 


Płyty wykorzystane w ramach audycji

OMD - The Pacific Age (1986)



Komentarze/recenzje

Nagranie komentarza 11 oraz 13 z tej audycji dostępne w linku poniżej:
https://www.youtube.com/watch?v=KEAYgcmHhPM


Autor: Vampirek