Gadzia noc w oczekiwaniu na historyczną projekcję
«1998-11-14»
Trójka Pod Księżycem

Audycja dzięki

Vampirek - komentarz - treści komentarzy

AkoBe - pochodzenie

J.Sulisławski - pochodzenie - uzupełnienie

Opis

1. Komentarz Tomasza

... Program Trzeci, uwaga, podajemy bardzo ważny komunikat - za chwilę Trójka pod Księżycem, dla tych którzy czekają na Piotra Kosińskiego będzie dziś Tomasz Beksiński. Zaś Ci, którzy spodziewają się spotkać za tydzień z Tomaszem Beksińskim będą mieć wówczas Piotra Kosińskiego. Tomasz Beksiński za chwilę przywita się z Państwem, a tymczasem, tych którym zdaje się, że teraz rozlegnie się sygnał audycji zaatakuje Kobieta Wąż.

 

2. The Reptile (1966) - ścieżka dźwiękowa z filmu

3. Strawbs - Deadly Nightshade

4. Komentarz Tomasza

Wita Państwa bardzo, bardzo, bardzo serdecznie i ciepło Tomasz Beksiński. Umówiliśmy się z Piotrem Kosińskim, że druga połowa listopada w Trójce pod Księżycem będzie należeć do niego. Tak więc za tydzień i za dwa tygodnie Rockserwis, a dzisiaj jeszcze muzyka i horror. W ramach zbliżania się wielkiej daty w historii polskiej telewizji, mianowicie 28-ego listopada, za dwa tygodnie w Jedynkowym kinie nocnym - The Reptile, czyli Kobieta Wąż. Angielski horror wytwórni Hammer, który kiedyś obejrzałem jako 11-latek. Dziś w programie pojawią utwory nawiązujące do gadów. Zespół The Sisters of Mercy wystąpi "w domu gada", a o gadach zakamuflowanych śpiewać będzie zespół Citizen Cain. Będzie też "piwniczne archiwum", w nim wprawdzie żaden gad nie wystąpi, ale będzie diabelska kobieta za to. Oprócz tego czeka nas dużo muzyki na żywo, będzie to dobra, koncertowa, rockowa muzyka. Bowiem noc jest chłodna, a gady nie lubią zimna. Musimy się zatem rozgrzać. A propos - najgoręcej było ostatnio w Proximie na koncercie New Model Army, Ci których tam nie było niech żałują. Zaczęło się tak.

 

5. New Model Army - All of This

6. Komentarz Tomasza

Czwartek 12-ego listopada nawet nie był taki specjalnie chłodny, trochę padało. Pod Proximą oczywiście tuż przed godziną dwudziestą tłum. Okazało się, że mimo informacji zawartej na bilecie, że wejście od godziny dziewiętnastej, a koncert od godziny dwudziestej, jeszcze o dwudziestej bardzo wiele osób stało przed salą. Nie wiem dlaczego zawsze organizacja wejścia na koncerty jest tak niezorganizowana. Na szczęście panował spokój, wszyscy powoli, spokojnie wchodzili wiedząc, że koncert i tak opóźni się tradycyjnie w granicach trzydziestu minut, opóźnił się trzydzieści pięć, trzydzieści sześć mniej więcej, może nawet trochę więcej. Justin Sullivan wszedł na scenę solo i zaczął właśnie śpiewać ten utwór - "All Of This", najpierw a capella, później z akompaniamentem gitary, później powoli wychodzili pozostali członkowie zespołu i wreszcie przygrzali. I robiło się coraz goręcej. Tak napchanej Proximy po brzegi jeszcze nie widziałem. Było tam naprawdę duszno wręcz, ale atmosfera wspaniała. Wszystkie bilety zostały sprzedane w tzw. "full", a zespół w świetnej formie wykonywał no chyba w większości te utwory, na które czekaliśmy. "Stupid Question", z "Wonderful Way to Go", "51St State of America", "White Coats", utwór "No Rest for the Wicked", było przepiękne "Purity", "Green and Grey", a także wyproszone przez publiczność - "Vagabonds" na drugi bis wykonane solo z gitarą i publicznością. Oczywiście skrzypka niestety nie było. Natomiast na sam koniec, na sam koniec zabrzmiał ten utwór.

 

7. New Model Army - Vengeance

8. Komentarz Tomasza

"Wierzę w sprawiedliwość, wierzę w zemstę, wierzę w dorwanie skubańca"

Takimi słowami zakończył koncert sympatyczny Pan bez zęba - Justin Sullivan. New Model Army - to był utwór "Vengeance" z 1983 roku. Powiedział, że po 15 latach odkąd ten utwór powstał, on wciąż pod tym się chętnie podpisuje i wciąż to czuje. Powiedział też, że był w Polsce, pamięta, pamięta na festiwalu Marchewka po raz pierwszy w 1988 roku i powiedział, że wtedy byli tu Rosjanie. Kiedy zespół przyjechał ponownie kilka lat później, wystąpił w Jarocinie, jak można się było zorientować po różnych napisach dookoła i barach McDonalda, że byli już tutaj Amerykanie. Tak więc powiedział Justin Sullivan: "wiecie już chyba o czym jest ta piosenka".

 

9. New Model Army - 51st State

10. Komentarz Tomasza

"51st State of America". Miałem kiedyś takiego przyjaciela, właściwie myślę, że mam go nadal, tylko że nie wiem gdzie on jest. Amerykanin - nazywał się Sean Bryan, często przyjeżdżał do Polski, mieszkał w wielu krajach świata, w Japonii, mieszkał w Niemczech, we Francji, w Związku Radzieckim jeszcze podczas ostatnich lat Związku Radzieckiego i później na początku wspólnoty niepodległych państw czy jak to się w w tej chwili nazywa. I nauczył się wszystkich języków, nauczył się także polskiego bardzo dobrze. Siedział w Krakowie przez kilka lat i on chyba najbardziej odczułby co chciał Justin Sullivan powiedzieć przez ten utwór, bo Sean gdy w Polsce zaczęły pojawiać się bary McDonalda stwierdził, że Ameryka od której uciekał po całym świecie dopadła go nawet tutaj. No i wyjechał, straciłem z nim kontakt, a szkoda. Proszę Państwa, po koncercie jeszcze fani czekali na muzyków zespołu, oczywiście Justin Sullivan był jedynym członkiem oryginalnego New Model Army i na siebie kazał czekać najdłużej. Ale wyszedł do garstki fanów, udało mi się wtedy zamienić z nim kilka słów, podziękować mu za całokształt, uścisnąć rękę i życzyć równie udanych płyt w przyszłości. A teraz utwór, który chyba, chyba ucieszył nas najbardziej.

 

11. New Model Army - Purity

12. Komentarz Tomasza

Grupa New Model Army. Koncert w warszawskiej Proximie odbył się 12-ego listopada. Myślę, że wyszliśmy stamtąd oczyszczeni, to był utwór "Purity". Utwór, którego się nie spodziewałem muszę Państwu wyznać, naprawdę. Przypuszczałem, że może zagrają "Vagabonds", ale nie przypuszczałem, że zagrają tę przepiękną naprawdę kompozycję. Także to był dla mnie najbardziej miły moment zaskoczenia. Cóż, teraz coś z zupełnie innej beczki, dla tych którzy spodziewają się teraz nowej płyty The Rolling Stones, teraz będzie sygnał.

 

13. Sygnał audycji

14. The Mission - Serpent's Kiss

15. Komentarz Tomasza

Właściwie wypadałoby się raz jeszcze przywitać, dobry wieczór. To był zespół The Mission - Serpent's Kiss, czyli pocałunek węża. Proszę Państwa za dwa tygodnie, być może o tej porze, będziemy siedzieć trzymając zaciśnięte ręce na oparciach krzeseł albo wbijając je sobie w nadgarstki, bądź w ręce towarzyszących nam osób. Telewizja Polska po 21 latach pokaże ponownie mój horror wszechczasów. Film nakręcony w 1966 roku przez wytwórnię Hammer pod tytułem "The Reptile", który w Polsce pojawił się jako "Kobieta Wąż" w 1969 roku. Ja obejrzałem go jako jedenastolatek. Mam już teraz więcej niż trzy razy tyle lat, ale wciąż oglądam ten film z takim samym uczuciem niepokoju i muszę Państwu wyznać - w życiu, na żadnym innym horrorze się nie bałem. Chyba dlatego stałem się wielkim maniakiem horrorów. Chyba dlatego oglądam je w ilościach niesamowitych, licząc na to, że może kiedyś jeszcze uda mi się przeżyć coś podobnego, co przeżyłem wtedy jeszcze w Sanoku, kiedy poszedłem z Ojcem, pamiętam w kwietniu 1970 roku do kina po raz pierwszy na ten film. Znałem go już wtedy w szczegółach, bowiem przepytałem wszystkich krewnych i znajomych rodziców, którzy widzieli go wcześniej i starałem się zdobyć jak najwięcej informacji. Ale bezpośredni kontakt z gotowym dziełem był naprawdę wstrząsający. Muszę powiedzieć po latach, że mimo iż kwestia maski tytułowej bohaterki to już jest sprawa dyskusyjna i można powiedzieć, że teraz dałoby się to zrobić znacznie lepiej. I że pod kilkoma jeszcze innymi względami ten film jest już taki trochę archaiczny, to jednak wydaje mi się, on się broni po latach głównie dzięki temu, że jest to w większym stopniu kryminał-horror niż sam horror. Tam jest zagadka, którą polski tytuł niestety wyjaśnia, bo film nazywa się "Gad". Tam jest taki Conan Doyle-owski nastrój jak z opowieści o Sherlocku Holmesie. Tam jest klimat mroczny, pełen niepokoju, tam przez pierwszą godzinę nie wiadomo naprawdę co się dzieje. A kiedy pojawia się po raz pierwszy główna bohaterka, to naprawdę dreszcz przebiega po krzyżach i nie tylko. Można powiedzieć, że Jacqueline Pearce, bo tak nazywała aktorka grająca Kobietę Wąż, pocałowała mnie w wężowy sposób wtedy i ten pocałunek trwa do dziś.

 

16. Alice Cooper - Snakebite

17. Komentarz Tomasza

Alice Cooper i "Snakebite", czyli ukąszenie węża. Jak powiedziałem na samym początku, dzisiaj będzie dużo, dużo gadów. Będą się pojawiać w różnych, dziwnych momentach, wypełzać z różnych dziur i tutaj skradać się za naszymi plecami. Powiedziałem przed chwilą o Jacqueline Pearce, która stała się dla mnie jakimś takim modelem idealnej, kobiecej urody. Jeszcze wtedy i do dzisiaj jest to niedościgniony wzór. Ja wierzę proszę Państwa w pewne zbiegi okoliczności i cóż muszę wyznać - wczoraj udało mi się zobaczyć Jacqueline Pearce po raz trzeci, w trzecim innym filmie, bo grała jak wiem, w dwóch filmach wytwórni Hammer nakręconych w tym samym mniej więcej czasie - "W pladze żywych trupów" i właście w "Reptilu". Wiem, że grała też w serialu science fiction o nazwie "Blake's 7", ale nigdy nie widziałem żadnego odcinka. Ale nie miałem pojęcia, że grała w jednym z odcinków mojego ukochanego serialu "The Avengers" czyli "Rewolwer i melonik". Udało mi się dzięki pomocy przyjaciela zdobyć kilka brakujących odcinków, które wczoraj przyjechały z Londynu. Usiadłem sobie w nocy do oglądania i nagle czuję, że robi mi się zimno i gorąco na zmianę. Jacqueline Pearce - coś niesamowitego. I to właśnie teraz, dokładnie na dwa tygodnie przed "Kobietą Wąż" w Programie Pierwszym telewizji. Naprawdę wierzę w zbiegi okoliczności. Oto "ucieleśnienie doskonałości" - grupa Galahad i "Perfection Personified" z dedykacją dla Jacqueline Pearce.

 

18. Galahad - Perfection Personified

19. Komentarz Tomasza

Odliczanie już się zaczęło - "The Reptile", czyli "Kobieta Wąż" za dwa tygodnie w Jedynce - 28-ego listopada. To będzie kino nocne, poproszę wtedy Piotra Kosińskiego, który będzie tutaj w Trójce, żeby niczego nadzwyczajnego na początku audycji nie puszczał, a Państwo niech już w tej chwili szykują się na dźwięki tej muzyki.

 

20. The Reptile (1966) - ścieżka dźwiękowa z filmu

21. Citizen Cain - Serpents in Camouflage

22. Komentarz Tomasza

Zespół Citizen Cain i to były "Gady zakamuflowane". Strzeżmy się pięknych kobiet pokrytych łuskami w mrocznych, gorących korytarzach.

 

23. Sygnał serwisu Trójki

24. Sygnał Trójki

25. The Church - The Time Being

26. Komentarz Tomasza

Drugą godzinę naszego, księżycowego muzykowania w Programi Trzecim otworzył zespół The Church. Ale to nie był kolejny utwór z płyty "Magician Among the Spirits", cofnęliśmy się trochę bardziej w czasie do albumu "Always Somewhere", który jest bardzo ciekawy... przepraszam "Sometime Anyway" co mi się tutaj zupełnie dzisiaj pokręciło, może przez tą Kobietę Wąż. "Sometime Anyway"..."Sometime Anywhere" chyba tak - "Sometime Anywhere", tak tym razem już na pewno jesteśmy na właściwej drodze. "Sometime Anywhere", czyli czasem wszędzie albo czasem gdziekolwiek. The Church sprzed kilku lat. Płyta, która ukazała się w Australii jak się okazuje, w kilku wersjach i to jest wersja dwu-kompaktowa, do której dołączono płytę pod tytułem - "Somewhere Else" i z tej płyty pochodzi utwór "The Time Being". Jeszcze kilka innych utworów z tej płytki dzisiaj, również sięgniemy po płytkę "Magician Among the Spirits". Natomiast teraz w ramach szykowania źródełka siarkowego dla Kobiety Węża, będzie coś na rozgrzewkę, bo jak Państwo słyszeli prognoza pogody wygląda dramatycznie. Naprawdę, jeśli ktoś czuję się choć w minimalnym stopniu gadem, nie powinien wychodzić na zewnątrz żeby nie zamarznąć tak na zawsze. Tylko jeden zespół chyba nadaje się najlepiej do takiej rozgrzewki, właśnie pojawiła się jego koncertowa płyta - "You Got Me Rocking" - The Rolling Stones.

 

27. The Rolling Stones - You Got Me Rocking

28. The Rolling Stones - Gimme Shelter

29. Komentarz Tomasza

Grupa The Rolling Stones, płyta koncertowa, wydana niedawno pod tytułem "No Security". I rzeczywiście jest to niebezpieczna płyta, oj bardzo niebezpieczna. Grupa The Rolling Stones nagrała już wiele albumów koncertowych. Ja mam jak dotąd w swoich zbiorach dwa. Ten słynny z osiołkiem sprzed wielu, wielu lat - "Get Yer Ya-Ya’s Out!" i właśnie ten najnowszy "No Security". Kupiłem tę płytę, właściwie zamierzałem ją sobie kupić od samego początku, gdy dowiedziałem się, że się ukaże, bo pomyślałem, że to będzie taka miła pamiątka koncertu, na którym byłem i na którym no wielu z nas było. Ale okazało się, że ta płyta to coś więcej, to nie tylko pamiątka po tym koncercie, to właściwie spełnienie pewnych marzeń, których nie udało nam się spełnić na tym koncercie, bo chyba należałoby za Stonesami po prostu jeździć po świecie i brać udział we wszystkich występach. Proszę Państwa co się dzieje na tej płycie, jakie tu są utwory, to po prostu przekracza nasze wyobrażenia. Teraz zostawię Państwa na chwilę z muzyką. To będą cztery piosenki. Pierwsza nazywa się "Saint Of Me" i chciałbym żeby uważnie wsłuchali się Państwo po tym utworze w to co powie Mick Jagger. Myślę, że te kilka słów powinno zagrzać nam serca, a potem, potem muzyka dokona reszty.

 

30. The Rolling Stones - Saint Of Me

31. The Rolling Stones - Waiting On A Friend

32. The Rolling Stones - Sister Morphine

33. The Rolling Stones - Live With Me

34. Komentarz Tomasza

The Rolling Stones - płyta koncertowa "No Security" wydana niedawno, zawierająca utwory z ostatniej trasy. No i cóż proszę Państwa. Czy ktoś mógłby w najśmielszych snach marzyć sobie, że Stonesi zagrają "Sister Morphine" ? No niestety nie zagrali u nas, ale gdzieś tam grali. I może jeszcze, jeśli wrócą w przyszłym roku, a takie krążą plotki, to może i my się doczekamy. Ja Państwu powiem co tu jeszcze jest na tej płycie. Jest utwór "Memory Motel", jest utwór "The Last Time", tych piosenek niestety w Polsce nie było. No i jest oczywiście też porywająca wersja "Out of Control" i dlatego wrócimy jeszcze do albumu "No Security" dzisiaj, myślę pod sam koniec naszego spotkania. Zostawię Państwa tak całkowicie "Out of Control", bo Państwo muszą, Ci którzy nie byli na koncercie, posłuchać jak Stonesi grają na żywo ten utwór. To jest naprawdę spore przeżycie. Natomiast teraz chciałbym żebyśmy pozostali na sali koncertowej, tylko na scenie szybciutko zmieni się zespół. I to będzie również bardzo witalna muzyka. Kolejne wspomnienia moje, bardzo świeże, bo sprzed kilku tygodni - Praga - 23-eci października, a nie którzy 29-ego października było w Berlinie - reaktywowany Bauhaus. Podobno w Berlinie zespół wykonał utwory "Spirit" i "Rosegarden Funeral Of Sores", których w Pradze nie było. Ale cóż, był utwór "In The Flat Field", od którego teraz zaczniemy. Bauhaus.

 

35. Bauhaus - In the Flat Field

36. Bauhaus - Rosegarden Funeral Of Sores

37. Komentarz Tomasza

Na scenie zespół Bauhaus, to był "Rosegarden Funeral Of Sores", którego nie doczekaliśmy się w Pradze, ale który podobno wykonywany był w Berlinie. I teraz jeszcze jeden zespół wchodzi na scenę. Proszę Państwa, o ile się spotkamy za trzy tygodnie, to będzie chyba 5 grudnia, będzie dokładna rocznica tego koncertu, który odbył się właśnie przed rokiem w Birmingham - Black Sabbath.

 

38. Black Sabbath - War Pigs

39. Komentarz Tomasza (2:00)

Zespół Black Sabbath, to był utwór "War Pig" i oczywiście nagranie ze wspaniałej, koncertowej płyty "Reunion". Te utwory Stonesów, Bauhausu i Sabbathu, że tak się wyrażę kolokwialnie, miały nas bardzo rozgrzać i przygotować do tego co nastąpi w kolejnej godzinie. W trzeciej godzinie naszego spotkania w Trójce pod Księżycem będzie trochę chłodno. Powieje taką atmosferą, mroczną troszkę, między innymi będziemy wewnątrz "Reptile House", czyli domu gada. A w tej chwili, ponieważ jest godzina druga...

 

40. Sygnał serwisu Trójki

41. Komentarz Tomasza (brak)

42. Serwis Trójki (Mariusz Kujawski) (brak początku)

43. Komentarz Tomasza

Który przygotował i przedstawił Mariusz Kujawski, a następny serwis w Trójce o 5 rano.

 

44. Sygnał Trójki

45. Komentarz Tomasza

Specjalny serwis informacyjny dla gadów nadamy w ciągu najbliższej godziny.

 

46. Marillion - She Chameleon

47. Komentarz Tomasza

Zimna i zmienna kobieta była bohaterką tego utworu grupy Marillion - "She Cameleon" - kobieta kameleon. Ale jest tam mowa o jaszczurkach, więc myślę, że taką panią można również nazwać Kobietą Wężem. Teraz będzie moment, na który wszyscy czekaliśmy. Mianowicie w całości pozwolę sobie przypomnieć okolicznościową płytkę grupy The Sisters of Mercy pod tytułem "The Reptile House", czyli dom gada i to będzie wydanie specjalne, które rozpocznie się i zakończy specjalnymi efektami pochodzącymi ze ścieżki dźwiękowej filmu, o którym Państwu mówiłem. Film w telewizyjnej Jedynce za dwa tygodnie - 28-ego listopada w kinie nocnym - "Kobieta Wąż". A Eldritch nagrał tego maxi singla, bo chyba tak można się wyrazić, mimo, że trwa ponad 25 minut, w 1983 roku. Płyta składała się z pięciu utworów i o dziwo nazywała się "Reptile House", chociaż o żadnych gadach właściwie w żadnej z piosenek nie ma mowy. I tak się zastanawiam, tylko nigdy chyba nie uzyskam na tę wątpliwość odpowiedzi, czy Eldritch widział film "The Reptile" czy nie widział i czy ten tytuł ma coś wspólnego z owym filmem. Ale dla mnie ma i dla Państwa również, wiem, że Państwo prosili mnie już od dawna żeby przypomnieć coś Sisters of Mercy, a szczególnie "The Reptile House" i to jest naprawdę idealna okazja. Zanim powieje grozą i chłodem chciałbym jeszcze Henrykowi Nosferatu odpowiedzieć, że ja też próbowałem w Internecie (tak, tak) u mojego przyjaciela znaleźć hasło "Reptile", ale dopiero coś zaczęło się pojawiać gdy wbiliśmy hasło "Reptile Hammer Horror". Pojawiło się ponad 200 haseł, nie mieliśmy specjalnie czasu żeby przez nie przejść, zresztą okazało się, że większość to po prostu wzmianki w różnych publikacjach na temat wytwórni Hammer. Ale pod hasłem "Reptile Hammer Horror" można szukać, teraz będą wszyscy z Państwa, którzy mają internet będą mieli prawie pół godziny na to, żeby sobie wszystkie informacje na ten temat zdobyć. A my udajemy się do "domu gada".

 

48. The Reptile (1966) - ścieżka dźwiękowa z filmu

49. The Sisters of Mercy - Kiss The Carpet

50. The Sisters of Mercy - Lights

51. The Sisters of Mercy - Valentine

52. The Sisters of Mercy - Fix

53. The Sisters of Mercy - Burn

54. The Reptile (1966) - ścieżka dźwiękowa z filmu

55. Komentarz Tomasza

"Reptile House" grupy The Sisters of Mercy w bardzo niecodziennej wersji. Rozpoczynający się i kończący fragmentem wydarzeń z prawdziwego domu gada, a wizja już za dwa tygodnie, proszę Państwa. Zobaczą to Państwo, to wszystko co było słychać, to wszystko Państwo zobaczą. The Sisters of Mercy po kolei: "Kiss The Carpet", "Lights", "Valentine", "Fix" i "Burn". Piętnaście lat temu został wydany ten maxi singiel - "The Reptile House". I teraz "piwniczne archiwum", tematyka nie specjalnie się zmieni, powiedziałem, że nie będzie przez chwilę gadów, ale kobieta będzie diabelska, bo zespół nazywa się Warhorse, a utwór "Woman Of The Devil".

 

56. Warhorse - Woman Of The Devil

57. Komentarz Tomasza

Rok 1970. Grupa Warhorse, która nagrała wtedy dwie płyty i pierwsza zatytułowana po prostu "Warhorse", kończyła się utworem "Woman Of The Devil". A w tym zespole, choć już same organy Hammonda mogłyby skojarzyć się trochę z brzmieniem grupy Deep Purple, to grał na gitarze basowej niejaki Nick Simper, który był w pierwszym składzie tegóż właśnie zespołu - Deep Purple. Natomiast wokalistą był Ashley Holt, który kilka lat później dał się poznać jako wokalista zespołu solowego Ricka Wakemana. I jeszcze jeden utwór z piwnicy, za chwilę będą wiadomości dla gadów, które już zapowiedziałem wcześniej, tak więc uwaga, uwaga, za kilka minut wiadomości dla gadów w Programie Trzecim. A teraz jeszcze jedna pozycja z piwnicy, to będzie rok 1971, zespół nazywa się Gracious i ktoś bardzo, bardzo prosił mnie o jeden utwór z drugiej płyty, utwór nazywa się "Once On A Windy Day".

 

58. Gracious - Once on a Windy Day

59. Komentarz Tomasza - Wiadomości dla Gadów

Brytyjska grupa Gracious, utwór z drugiej płyty "This is Gracious" rok 1971 - "Once On A Windy Day". I teraz podajemy wiadomości dla gadów. Żaden gad nie odniósł obrażeń w wyniku wypadku do jakiego doszło w centrum Warszawy koło Dworca Centralnego. Autobus miejski Neoplan staranował Jelcza linii prywatnej, następnie trzy zaparkowane samochody, po czym wyjechał na skrzyżowanie uderzając w tramwaj czekający na zmianę świateł. Był to tramwaj, a nie waran. Ustawa o małżeństwach konkordatowych nie wspomina o gadach. Rzecznik gadów Wąż Józefek powiedział jednak, że Kobiety Węże i Anakondy nie chcą mieć z tym nic wspólnego i zostaną przy Urzędach Stanu Cywilnego. Jaszczurki nie mają zdania, a krokodyle odpłynęły do Afryki. Prognoza pogody. W dzień pochmurno z opadami śniegu i deszczu ze śniegiem, na południu kraju dość intensywnymi, tylko na Mazurach pogodnie. Zalecamy ułożenie się pod kocami przy źródłach siarkowych w podziemiach albo owinięcie się wokół kaloryferów olejowych. Temperatura w nocy od zera na zachodzie do minus czterech stopni na wschodzie, w dzień od jednego do czterech stopni. Były to wiadomości dla gadów, które przygotował i przedstawił Lord Kobra. A teraz Brian Eno i melodia dla mrocznych gadów - "Sombre Reptiles".

 

60. Brian Eno - Sombre Reptiles

61. Komentarz Tomasza

Brian Eno i melodia dla wyjątkowo mrocznych, ponurych gadów - "Sombre Reptiles". I teraz ponieważ prognoza pogody wygląda chłodno, radzę się nikomu nie rozbierać - "Leave Your Clothes On" - zostań w ubraniu. Tak nazywa się kolejny utwór grupy Church z dodatka do płyty "Sometime In Anytime", to znaczy, znaczy "Always Everywhere" chyba nie... nie "Sometime Anywhere", o "Sometime Anywhere" i do tej płyty jest dodatek, który nazywa się "Somewhere Else" i z tego dodatka utwór "Leave Your Clothes On". Grupa The Church.

 

62. The Church - Leave Your Clothes On

63. Komentarz Tomasza

Należy zostać w ubraniu, zachęca albo ostrzega zespół The Church - Leave Your Clothes On. I teraz raz jeszcze sięgamy po płytę sprzed tygodnia, po płytę "Magician Among the Spirits". Bo po pierwsze, chciałbym żebyśmy raz jeszcze posłuchali utworu, który nie daje mi spać, nazywa się "It Could Be Anyone" - to mógłby być każdy oraz żebyśmy posłuchali drugiej części kompozycji jaka pojawiła się w Programie Trzecim dwie godziny temu. Właśnie z tego dodatka do albumu... jak on się miał nazywać? - "Sometime Anywhere", o, z dodatka tak nazywa się "Somewhere Else". Był to utwór "The Time Being". Na albumie "Magician Among the Spirits" mamy kompozycję "The Further Adventures Of The Time Being" i teraz te dwa utwory po kolei. The Church raz jeszcze.

 

64. The Church - It Could Be Anyone

65. The Church - The Further Adventures of the Time Being

66. Komentarz Tomasza

To był zespół The Church z albumu "Magician Among the Spirits". "It Could Be Anyone", mój ukochany utwór ostatnich kilkunastu dni i "The Further Adventures Of The Time Being". Dziękuję Pawłowi Kotowi za te płyty, jak zwykle przynosi takie ciekawostki, pożycza na jakiś czas i później człowiek przez kilkanaście tygodni próbuję gdzieś te płyty zdobyć. No, ale myślę, że się uda i wtedy będziemy mogli do nich wracać regularnie. Zespół The Church. A teraz, teraz zabawimy się tak samo jak przed tygodniem. W zeszłym tygodniu nagrania z tej właśnie płyty - "Magician Among the Spirits", konkretnie przeróbka kompozycji "Ritz" doprowadziła do przypomnienia starych nagrań grupy Cockney Rebel. I tak mi się dobrze słuchało z Państwem tych utworów z pierwszych dwóch płyt nagranych w pierwszym, oryginalnym składzie Cockney Rebel, że dziś przyniosłem płytę trzecią, która powstała już po rozwiązaniu tego oryginalnego zespołu. I od tego momentu, to był 1975 rok, zespół nazywał się już Steve Harley & Cockney Rebel i trzecia płyta nazywała się "The Best Years Of Our Lives" - najlepsze lata naszego życia. Na tej płycie między innymi znalazł się wielkich przebój - "Make Me Smile (Come Up And See Me)", który nawet sympatycy muzyki noworomantycznej pewnie pamiętają, bo kiedyś wykonywała go grupa Duran Duran w takiej trochę przyciężkiej wersji, był on na drugiej stronie, któregoś z singli nie pamiętam w tej chwili którego. Natomiast ta wersja oryginalna, taka trochę dylanowska, trochę beatlesowska, trudno powiedzieć, bo Steve Harley lubił wykorzystywać różne style, różne tendencje w muzyce i robić z tego coś swojego. Widać jednak było, że Dylan chyba fascynował go najbardziej. To trochę inna płyta i trochę inna muzyka. Przede wszystkim nie ma tutaj orkiestry i tych można by powiedzieć musicalowych klimatów, które dominowały na pierwszej płycie - "The Human Menagerie" i także jeszcze na drugiej - "The Psychomodo". Bowiem odszedł klawiszowiec zespołu, który poszedł właśnie do pracy gdzieś przy musicalach. Steve Harley dokoptował sobie nowych artystów. Na instrumentach klawiszowych niejaki Duncan Mackay, na gitarze - Jim Cregan, na gitarze basowej czarnoskóry - George Ford, na perkusji został tylko oryginalny perkusista - Stuart Elliott. Proszę Państwa, z tej płyty, która nazywa się jak już powiedziałem "The Best Years Of Our Lives" po kolei utwory: "Mister Raffles (It Was Mean)", "It Wasn't Me", wspomniany "Make Me Smile", później chyba najlepszy na tej płycie - "Back To The Farm" i na zakończenie tytułowy "Najlepsze lata naszego życia", utwór który ilekroć wykonywany jest na koncertach, to naprawdę cała sala śpiewa z nami. Cockney Rebel, Steve Harley & Cockney Rebel.

 

67. Steve Harley & Cockney Rebel - Mr. Raffles

68. Steve Harley & Cockney Rebel - It Wasn't Me

69. Steve Harley & Cockney Rebel - Make Me Smile (Come up and See Me)

70. Steve Harley & Cockney Rebel - Back to the Farm

71. Steve Harley & Cockney Rebel - The Best Years of Our Lives

72. Komentarz Tomasza

Steve Harley & Cockney Rebel, płyta "The Best Years Of Our Lives". Przypomnieliśmy sobie większość utworów znajdujących się na niej. "Mister Raffles", "It Wasn't Me", "Make Me Smile (Come Up And See Me)", "Back To The Farm" i przed chwilą "The Best Years Of Our Lives" - najlepsze lata naszego życia. Myślę, że do grupy Cockney Rebel będziemy wracać, bo jeszcze jest kilka płyt, a kiedyś dawno, dawno temu obiecałem Państwu bliżej przyjrzeć się ostatniemu albumowi - "Love's A Prima Donna", który na kompakcie ukazał się przed rokiem. I słuchaliśmy zaledwie kilku utworów, bo jakoś tak się niefortunnie złożyło. W ten sposób dotarliśmy do punktu, no w którym musimy się pożegnać, bo teraz zgodnie z wcześniejszą zapowiedzią grupa The Rolling Stones i jeszcze dwa fragmenty koncertu. Stonesi dziś po raz ostatni. Zaczniemy od utworu "The Last Time", a później "Out of Control", bo chcę Państwa zostawić w stanie zupełnie niekontrolowanym. I wtedy w takim niekontrolowanym stanie przejmie Państwa Roman Dziewoński. Usłyszymy się za trzy tygodnie, na początku grudnia. Przypominam raz jeszcze Państwu o tym, że 28-ego listopada w telewizyjnej Jedynce "The Reptile", czyli Kobieta Wąż i wtedy myślę, że też będziemy razem. Do usłyszenia.

 

73. The Rolling Stones - The Last Time

74. The Rolling Stones - Out Of Control

75. Komentarz Romana Dziewońskiego

Oddala się w niezłym towarzystwie, sami Państwo słyszą, ale powróci, Tomasz Beksiński już niedługo. Przypomniał mi się koncert, ten taki stworzony z kilku Rolling Stonesów, który no mniej więcej miesiąc temu przypominałem Państwu przytykając różnymi, innymi fragmentami. Myślę, że Stonesi poprzez życia rwące fale przewijające się od lat, mają jakąś przedziwną, wspaniałą, daną od kogoś, pomińmy to od kogo, właściwość trwania i znajdywania wciąż czegoś nowego, dla nas, dla słuchaczy i oby tak dalej. Nie mówię tu o dinozaurach, bo to takie słowo, które się pojawiło - dinozaury rocka i tak dalej, to naprawdę nie o słowa tu chodzi...

 


Płyty wykorzystane w ramach audycji

Alice Cooper - Hey Stoopid (1991)

Black Sabbath - Reunion (Epic) CD1 (1998)

Brian Eno - Another Green World (1975)

Citizen Cain - Serpents in Camouflage (1993)

Galahad - Following Ghosts (1998)

Gracious - This Is...Gracious! (1971)

Marillion - Fugazi (1984)

New Model Army - Vengeance (1984)

New Model Army - The Ghost of Cain (1986)

New Model Army - Impurity (1990)

Steve Harley & Cockney Rebel - The Best Years Of Our Lives (1975)

The Church - Sometime Anywhere (Bonus disc) (1994)

The Church - Magician Among the Spirits (1996)

The Mission - The First Chapter (1987)