Ed Wood (1994)



Gatunek

Komedia, Dramat


Reżyser

Tim Burton


Podstawowe informacje

scenariusz: Scott Alexander Larry Karaszewski na podstawie książki "Nightmare of Ecstasy" autorstwa Rudolph Grey zdjęcia: Stefan Czapsky muzyka: Howard Shore (oryginalna) Pyotr Ilyich Tchaikovsky (fragment "Jeziora Łabędziego") scenografia: Tom Duffield


Obsada

Johnny Depp (Ed Wood) Martin Landau (Bela Lugosi) Sarah Jessica Parker (Dolores Fuller) Patricia Arquette (Kathy O'Hara) Jeffrey Jones (Criswell) G.D. Spradlin (Reverend Lemon) Vincent D'Onofrio (Orson Welles) Bill Murray (Bunny Breckinridge) Mike Starr (Georgie Weiss) Max Casella (Paul Marco) Brent Hinkley (Conrad Brooks) Lisa Marie (Vampira)


Opis

Utrzymana w humorystycznym tonie opowieść o hollywoodzkim filmowcu Edwardzie D. Wood, juniorze, którego w dwa lata po jego śmierci uznano za "najgorszego reżysera wszechczasów". Dzięki doskonałej (jak zwykle) kreacji Johnny'ego Deppa poznajemy barwną postać filmowego zapaleńca, który za wszelką cenę próbuje realizować swoje zwariowane pomysły, wykraczające najczęściej wyraźnie poza granice dobrego smaku i ogólnie pojętej normalności. Twórczość Eda Wooda to historie transwescytów ("Glen or Glenda" 1953), zmutowanych mężczyzn ("Bride of the Monster" 1955), dziwnych istot z kosmosu, próbujących przejąć władzę nad ludzkością ("Plan 9 from Outer Space" 1959) i wiele, wiele innych, równie tandetnych i absurdalnych. Sam reżyser kręcił swoje "dzieła" niezwykle szybko i niedbale, nigdy nie powtarzając raz uzyskanych ujęć, a obsadę składał z podobnych jemu wariatów i, w większości, amatorów (jak chociażby masażysta jego dziewczyny, czy zawodowy zapaśnik). Do zdjęć wykorzystywał całą gamę mało przekonywujących eksponatów w stylu plastikowych spodków na sznurkach, unoszących się nad makietą miasta, czy gumowych ośmiornic, "wypożyczonych" w nocy z hollywoodzkich magazynów. Wszystko to złożyło się na jednoznaczny wyrok branży filmowej: Ed Wood to uosobienie kiczu, tandety i reżyserskiego beztalencia. Powstaje zatem pytanie: dlaczego, mimo tych wszystkich nieudolności i dziwactw, Ed Wood zapisał się trwale w historii hollywoodu, zyskując wręcz miano twórcy kultowego, niekiedy nawet... geniusza? Odpowiedź tkwi oczywiście w samym pytaniu. Fenomen Eda Wooda to właśnie ten kicz, ta tandeta i amatorstwo, które uczyniły z jego filmów zjawisko nigdy dotąd niespotykane. Sam reżyser również był, przy swoich skłonnościach do gustowania w damskiej garderobie i starych filmach o hrabii Drakule, postacią co najmniej oryginalną. Tak więc, gdy, już po śmierci filmowca, hollywood uznał Eda Wooda za "najgorszego reżysera wszechczasów", jego osobliwa postać i dorobek artystyczny wzbudziły zainteresowanie, którego nie było mu dane zaznać za życia. W samym filmie zwraca uwagę kilka istotnych faktów. Pierwszym z nich jest antyamerykańska wymowa obrazu. Mamy oto postać pasjonata, człowieka wierzącego w siebie, w swoje pomysły i w sposób ich realizacji. Mamy marzyciela, który nie boi się, mimo licznych przeszkód, walczyć o możliwość zaistnienia na rynku filmowym. Mamy reżysera z wizją, który zgodnie z założeniami "amerykańskiego marzenia" powinien odnieść sukces. A on ponosi całkowitą porażkę. Ed Wood popada w alkoholizm i umiera jako człowiek niespełniony, mając na koncie paredziesiąt filmów, których za jego życia nikt nawet nie próbował docenić. Historia przedstawiana przez Tima Burtona w sposób wesoły ma niestety gorzki posmak porażki i zawiedzionych nadziei. Drugim ważnym, zwłaszcza dla nas, elementem filmu jest obecność przyjaciela Eda, aktora węgierskiego pochodzenia, Bela Lugosi'ego. Odtwórca roli Drakuli w słynnym obrazie Toda Browninga z 1931 roku, tutaj grany przez Martina Landau (Oscar za rolę drugoplanową), to również postać gdzieś z pogranicza śmiechu i łez. Z jednej strony uśmiechamy się widząc jego "wampiryczne" zachowanie i ubiór, z drugiej patrzymy na życiowego rozbitka, samotnika-morfinistę, zapomnianego przez hollywood i liczne niegdyś grono fanów. Po obejrzeniu filmu Burtona trudno nie polubić tej niezwykle barwnej i charakterystycznej postaci, która bliska była również sercu Tomasza. "Bela Lugosi is dead. Undead! Undead!".


Opracował

Łukasz B.