Marillion - Grendel


Tłumaczenie Tomasza

Uciekające przed zmierzchem słońce północy
Żegna mokradła
Echo ostrzegawczego wieczornego dzwonu błądzi wśród gór
Nadchodzi koniec pracowitego dnia
Ufając dębowym drzwiom
Oni kulą się w blasku świec
Panika przenika podłogi zbroczone krwią
Gdy Grendel skrada się w mroku nocy
Stąpający po tej ziemi, szuka pożywienia
Więc przygotujcie pogrzebowe stosy
Pieśni stwórcy już nie łagodzą trwogi malującej się w oczach
Drewniane posągi pogańskich bóstw
Spoglądają ślepo na morze
Błagają o pomoc morskie mgły
I wymarzonych zbawców
Wiedzą, że ich godziny są policzone
Głowy duchownych chylą się pod ciężarem wstydu
Nie umieją spojrzeć na drżący tłum,
Który wzdryga się na dźwięk imienia Grendela
Gdy Grendel opuszcza swój dom porośnięty mchem na dnie martwego jeziora
Przedziera się wzdłuż leśnej ścieżki
W kierunku pałacu Hrodgara
On wie, że jego upiorny urok
Gwarantuje mu pewne zwycięstwo
A gdy tylko światło księżyca nawiedzi niebo
Jego szpony spłyną krwią śmiertelnych
Na jego ścieżce jedwabne pajęczyny
Na rosie odciski jego palców
Mieszkańcy krainy cieni
Uniżenie błagają go, by przeszedł
Wyrodne dziecko matki natury
Odtrącone przez liście i strumyki
Obcy w obcej krainie
Szuka ulgi w snach
Stwórca wywiesił swój zatruty język
Rzuca oszczerstwa grając na kpiącej harfie
Niewinność uwodzicielskiej królowej
Razi jego lodowate serce
Psy zamierają w ciszy
Zauroczone zaklęciem gada
Siarczane wonie rozchodzą się po zielonej dolinie
Niczym jagnię skazane na śmierć
Czeka na niego bohater
A gwiaździste niebiosa są obojętne nawet na płacz dzieci
Jego muzyką są krzyki
Jego przewodnikiem błyskawica
Przedziera się, gwałcąc ciemności ze śmiercią przy boku
Przerażenie wzmaga śpiewy dobiegające zza dębowych belek
Blask ognia rozjaśnia upiorną scenę
Nadbiegają wojownicy gotowi do walki z koszmarnym wrogiem
Na nic jednak ich poświęcenie
Czują to nawet w swych sercach
Łudzą się bohaterowie,
Których nogi już spoczywają w grobie
Wróg jest już na progu
I nie dba nawet o najdzielniejszych
Zatem sądziliście, że skoble i zamki powstrzymają mnie,
Lecz doświadczenie powinno was czegoś nauczyć
Zapłacicie krwią za swoje zjadliwe oszczerstwa
Wy o paskudnej białej skórze
I zgniłych błękitnych oczach
Czemu ja mam być litościwy
Skoro bezwstydnie mordujecie się sami?
A Bóg jest po waszej stronie
Nie wezmę więc winy na siebie
Wierzycie podobno w prawa matki natury
A pożądacie złota, dzierżąc w dłoniach noże
Gdy wasze hordy zbierają się
A wasi wrogowie gniją martwi
Modlicie się ze swymi skrwawionymi dłońmi do swoich pogańskich bożków
Następnie chcieliście włożyć morderczą broń w moje dłonie
W imię sprawiedliwości zniekształcacie prawdę
Ale ja mam już dość waszych pięknych przemówień
Oto wasza kara
Wystawcie swe gardła na me sprawiedliwe szpony
I niechaj krew płynie
Niechaj płynie teraz…

Tłumaczenie zaprezentowane dnia 1988-04-10



Audycje

1986-02-16 - U2, Marillion, Yazoo (WP)

1988-04-10 - Marillion / U2 (WP)

1992-01-07 - Audycja (MPU)

1996-06-22 - Potwory z Duchami (TPK)

2000-01-02 - Audycja Piotra Kaczkowskiego (MiniMax) (WSP)