Ostatni Wieczór Płytowy
«1991-03-17
Wieczór Płytowy

Komentarz

Ostatni Wieczór Płytowy.

Legendary Pink Dots - The Maria Dimension (Cz. II)
Yes - Tormato (1978)
Yes - Into The Lens (Drama???) (1980)

Audycja dzięki

Grzegorz Fik - data

Grzegorz Fik - komentarz

Vampirek - komentarz - treści komentarzy

Grzegorz Fik - opis

Grzegorz Fik - pochodzenie

Darek ze Słubic - pochodzenie

Olek - pochodzenie

Opis

1. The Legendary Pink Dots - Belladonna

2. The Legendary Pink Dots - A Space Between

3. The Legendary Pink Dots - Evolution

4. The Legendary Pink Dots - Cheraderama

5. The Legendary Pink Dots - Lilith

6. The Legendary Pink Dots - Fourth Secret

7. The Legendary Pink Dots - Expresso Noir

8. The Legendary Pink Dots - Home

9. The Legendary Pink Dots - Crushed Velvet

10. Komentarz Tomasza (niekompletny, dwa fragmenty, brak końcówki)

Twoimi oczami obserwowałem czerwone słońce
Wznoszące się
I później powoli roztapiające się w martwym morzu

Twoimi oczami obserwowałem twoją rękę
Jak podnosi się i zgniata tuzin drzew
Jak gdyby były martwymi liśćmi

Twoimi uszami słyszałem jak śmieją się góry
I jak płaczą banshee

Twoimi zmysłami całowałem umierający czas
I tak to wszystko trwa
A my stoimy samotnie przy głazach
I zamieniamy je w kręgi

Tak kończy się płyta zespołu The Legendary Pink Dots, zatytułowana "The Maria Dimension", płyta wydana kilka tygodni temu przez belgijską firmę Play It Again Sam i rozpowszechniona w Europie przez koncern SPV. Chciałbym niniejszym podziękować Igorowi, polskiemu przedstawicielowi SPV w Warszawie, za dostarczenie (...)

(...) Dzisiaj ostatni album nagrany w latach siedemdziesiątych przez oryginalny zespół Yes w tym najlepszym składzie: Jon Anderson, Steve Howe, Chris Squire, Rick Wakeman i Alan White. Płyta "Tormato" - dosyć dziwny tytuł, ale zaraz wytłumaczę o co chodzi. Tomato po angielsku to pomidor, natomiast Yestor to na pewno jeden (...)

 

11. Yes - Future Times

12. Yes - Rejoice

13. Yes - Don't Kill the Whale

14. Yes - Madrigal

15. Yes - Release Release

16. Yes - Arriving UFO

17. Yes - Circus of Heaven

18. Yes - Onward

19. Yes - On the Silent Wings of Freedom

20. Komentarz Tomasza (niekompletny, brak końcówki)

Grupa Yes, album "Tormato", rok 1978. Przypominam tytuły: "Future Times" - "Przyszłość" albo "To co będzie w przyszłości", "Rejoice" - "Radujmy się", "Don't Kill The Whale" - "Nie zabijaj wieloryba", "Madrigal" - "Madrygał", "Release, Release" - "Uwolnijcie" albo "Uwolnić, uwolnić", "Arriving UFO" - "Nadlatujące UFO", "Circus Of Heaven" - "Niebiański cyrk", "Onward" - "Naprzód" i "On The Silent Wings Of Freedom" - "Na cichych" albo bardziej poetycko będzie - "Na bezgłośnych skrzydłach wolności". Zespół Yes wystąpił na tej płycie wtedy po raz ostatni w swoim no najbardziej chyba popularnym składzie. Chociaż wiem, że niektórzy zwolennicy zespołu uważają ten najlepszy skład... za ten najlepszy skład jeszcze zestaw z Billem Brufordem, czyli konkretnie: Jon Anderson, Steve Howe, Chris Squire, Rick Wakeman i Bill Bruford. Ale wiemy, Bruford odszedł bezwzględnie po płycie "Close To The Edge" i zasilił wtedy skład King Crimson. I w barwach zespołu Yes znalazł się dopiero w latach osiemdziesiątych, pod koniec, ale już nie jako Yes, tylko jako Anderson Bruford Wakeman Howe. Natomiast wtedy zastąpił go, bezwzględnie do dzisiaj zresztą, w barwach Yes występujący, Alan White. Całkiem niezły perkusista, który zawiódł tylko swoją solową płytą, wydaną w połowie lat siedemdziesiątych. Była to płyta bardzo funkowa, zupełnie nieprzypominająca niczego, co zespół Yes kiedykolwiek tworzył. W roku '78 po raz ostatni pracowali wspólnie: Jon Anderson, który śpiewał, grał także na różnych gitarach, Steve Howe - znakomity gitarzysta, także wokalista, Chris Squire - gitarzysta basowy i niestety w latach osiemdziesiątych człowiek, który bardzo sprofanował nazwę Yes i sprowadził ten zespół na takie komercjalne dosyć ścieżki, Rick Wakeman - pianista, który temu zespołowi nadał bardzo specyficznego smaku w latach siedemdziesiątych, w momencie kiedy dołączył na płycie "Fragile" i właśnie Alan White - perkusista. Jak już powiedziałem, płyta powstawała w dziwnej atmosferze zarówno zapału, jak i wzajemnych kłótni. I kłótnie te w '79 roku doprowadziły do tego, że odeszło dwóch no najbardziej ważnych muzyków, właśnie Jon Anderson i Rick Wakeman. Odejście Wakemana było do przewidzenia. Już przedtem odszedł, powrócił na płycie "Going For The One", ale wiadomo było, że chyba długo miejsca w zespole jednak nie zagrzeje, bo już poznał smak solowej działalności. Był zresztą wziętym muzykiem, który zarówno udzielał się czasami na płytach innych wykonawców, jak i miał własną karierę i czuł się po prostu jako solista nieskrępowany. Natomiast odejście Andersona to był już prawdziwy nóż w plecy dla wszystkich zwolenników grupy, bo co jak co, ale jego głos tak bezwzględnie wiązał się z muzyką Yes, że no po prostu nikt nie wyobrażał sobie, że grupa może bez niego pociągnąć. Nie pierwszy to już zresztą w historii muzyki rockowej przypadek. Odejście Gabriela od Genesis, odejście Fisha od Marillion, trochę później to się stało, no ale też tak samo było szokujące. W każdym razie jeszcze bardziej szokujące stało się to, co nastąpiło wkrótce później. Okazało się, że zespół Yes znalazł sobie błyskawicznie następców. Byli to panowie, którzy w sąsiednim studiu pracowali nad swoją kolejną płytą, panowie, którzy odpowiedzialni byli na początku lat osiemdziesiątych, konkretnie w '80 roku na samym początku, za znakomity skądinąd w swoim stylu, ale bardzo komercjalny, utrzymany w stylu techno-pop, album zatytułowany "The Age of Plastic", panowie, którzy występowali jako The Buggles, a mianowicie Trevor Horn - wokalista i Geoff Downes - instrumentalista. Byli, jak się okazuje, wielkimi fanami muzyki muzyki progresywnej, a także wielkimi fanami Yes. Kiedy okazało się, że w grupie nagle zabrakło klawiszowca i wokalisty, po prostu dołączyli. Próby wypadły na tyle pomyślnie, że zespół już w '80 roku przystąpił do nagrywania płyty, która ukazała się gdzieś tak mniej więcej we wrześniu, o ile dobrze pamiętam, czy pod koniec sierpnia '80 roku i nazywała się ta płyta "Drama". Fani grupy Yes oczekiwali na nią z dużym niepokojem, z dużymi wątpliwościami. Byli raczej nastawieni negatywnie od samego początku i mimo to, że na płycie kilka utworów było świetnych, raczej wszyscy zgodnie stwierdzili, że to nie to, że to po prostu skandal. I jak się wkrótce później okazało, o tyle mieli rację, że jednak Horn i Downes z pozostałymi członkami Yes na długo dogadać się nie mogli. Doszło do awantury, podobno nawet do bójki na scenie podczas koncertu. I już w '81 roku było wiadomo, że zespołu Yes nie ma i chyba nigdy więcej nie będzie. Nikt nie był w stanie przewidzieć, że w '83 Panowie: Anderson... Panowie Anderson, Squire, White i z dawnego składu Tony Kaye - grający na klawiszach, zejdą się ponownie, ażeby nagrać płytę "90125" (...)

 

21. Yes - Machine Messiah

22. Yes - White Car

23. Yes - Does It Really Happen?

24. Yes - Into the Lens

25. Yes - Run Through the Light

26. Yes - Tempus Fugit

27. Komentarz Tomasza

Zespół Yes w najbardziej niecodziennym składzie: Geoff Downes - instrumenty klawiszowe, Trevor Horn - śpiew, Steve Howe - gitary, Chris Squire - gitary basowe, Alan White - perkusja. Płyta "Drama" wydana pod koniec sierpnia 1980 roku. "Machine Messiah" - "Mechaniczny Mesjasz" - utwór w trzech częściach aż, "White Car" - "Biały samochód", "Does It Really Happen?" - "Czy to naprawdę się dzieje?", "Into The Lens" - "Prosto w obiektyw", "Run Through The Light" - "Wyścig przez światło" albo "Bieg przez światło" i "Tempus Fugit". Płyta moim zdaniem nierówna, ale ciekawa, bardzo nawet ciekawa i warta tego, żeby ją do swojej kolekcji włączyć. Kto wie czy nie ostatnia, naprawdę warta uwagi płyta wydana pod szyldem Yes.

 

28. Pożegnanie się ze słuchaczami Wieczoru Płytowego

Proszę Państwa i cóż, zbliżamy się do nieuchronnego momentu, kiedy trzeba będzie się pożegnać. Otrzymaliśmy wiele listów od Państwa, wiele listów pełnych pytań, także pełnych całkiem uzasadnionej rozpaczy nawet. Jeśli chodzi o zlikwidowanie Wieczoru Płytowego, a co za tym idzie - ostateczne zaprzestanie prezentacji całych, długich płyt na antenie radiowej, to wiadomo, że o takich planach już od dawna była mowa. Informowaliśmy już Państwa. Wraz z innymi zmianami, które przynajmniej w założeniu mają Polskę upodobnić do krajów całego świata, coś takiego po prostu nastąpić musiało, prędzej czy później. Może następuje trochę zbyt szybko, ale spróbujmy się przez moment zastanowić, czy kiedykolwiek odpowiednia chwila by po prostu nastąpiła. Zawsze wydawałoby nam się, że to zbyt szybko. Wiem dobrze, co Państwo czują, ja też to czuję. Szczególnie mam tu na myśli tych słuchaczy, którzy podobni są trochę do mnie, takich jak ja byłem kiedyś, słuchaczy mieszkających w małych, dalekich miastach, w których do muzyki jest dość ograniczony dostęp. W tej chwili jest mi przykro, że nie mogę nikogo pocieszyć, nie potrafię i po prostu nawet nie wiem jak, bo po prostu pocieszenia żadnego nie ma. Ale pozostaje nam mieć nadzieję, że może inaczej niż jak to było dotychczas, nie skończy się na likwidacji tej audycji. Że może nasz rynek zacznie się zapełniać powoli oryginalnymi nagraniami, to znaczy - płytami, kompaktami, kasetami. Mam na myśli oryginalne, zachodnie, a nie pirackie nagrywane w różnych koszmarnych studiach na terenie kraju i sprzedawane na ulicach. Być może z czasem będzie nas także stać na kupowanie tych oryginalnych płyt. Wiem, że to nie czas, kiedy o takich rzeczach się mówi, ale miejmy nadzieję. Po prostu musimy zrozumieć, że na całym świecie tak właśnie jest. Radiowe nadawanie płyt kompaktowych w całości po prostu podcina gałąź handlu, więc jeśli ten handel u nas też powstanie, być może on zastąpi Wieczór Płytowy i tym podobne audycje. Na razie wiem, że funkcjonuje niewiele takich sklepów płytowych w Polsce, ale będzie ich coraz więcej. Mówiłem już Państwu o tym, że powstaje przedstawicielstwo SPV, powstaną też inne podobne firmy. Poza tym dość sporo płyt z różnych, znanych, wielkich firm sprzedaje Edmund Berg w swoim "Disco Polo" w Warszawie. Cóż, tymczasem chcę Państwu podziękować za kilka wspólnych lat, za wszystkie przyjemne, za wszystkie udane i nawet te nieudane wieczory, za listy, za telefony, za wszelkie wyrazy życzliwości. Chcę podziękować także współpracującym z nami przez ten czas wypożyczalniom płyt kompaktowych jak Digital, Underground czy Combo. Przy okazji serdecznie dziękuję firmie Digital za płytę "Tormato", którą dzisiaj odtwarzaliśmy. Przykro mi jest na koniec, że nie zdołałem dotrzymać wszystkich obietnic, ale się cieszę, że chociaż dyskografię Yes doprowadziłem prawie do końca. Dziś żegnam się w Wieczorze Płytowym, w najbliższy piątek o 23:45 pożegnam się po raz ostatni na antenie Dwójki. Natomiast dziś na zakończenie utwór, który wielokrotnie nam towarzyszył, który i mnie wielokrotnie w życiu towarzyszył, nawet przy kilku rozstaniach. Ale... utwór... ten zawsze powraca i wierzę, że jeszcze będzie powracać. Dobranoc.

 

29. Camel - Stationary Traveller


Płyty wykorzystane w ramach audycji

Camel - Stationary Traveller (1984)

The Legendary Pink Dots - The Maria Dimension (1991)

Yes - Tormato (1978)

Yes - Drama (1980)