Archiwum księgi gości z lat 2003-2011...
2006-01-14
Chciałbym wrócić do tych dobrych lat 80.kiedy wszystko było zupełnie inne,jakby lepsze.Wciąż byłbym przed nieudanymi próbami...wciąż byłbym sam i miał tę pewność,której teraz mi brak,że potem jest już tylko spokój.
Dziękuję za te bezsenne noce,jakie...już nigdy nie wrócą...
2006-01-03
Wspaniała strona! Odżyły wspomnienia... I właśnie z tego powodu zwracam się do wszystkich o pomoc. Najprawdopodobniej Tomek Beksiński właśnie puściłswego czasu płytę, którą nagrał we fragmencie mój znajomy. Twierdził, iż zespół bądź płyta nazywa się "Electric circuit", ale po wielu poszukiwaniach pewien jestem, że coś pokręcił. Kasetę z tą muzyką pożyczyłem przeszło 10 lat temu komuś, kto mi jej nie oddał. Jedyne, co pamiętam, to fakt, iż wokalistką była kobieta, a całość brzmiała jak coś między Bel Canto a Cocteau Twins. Pamiętam fragment tekstu jednego z utworów: "the birds must fly, moving in the sky... listen to the song of the birds in the air...". Czy ktoś pamięta tę płytę??? Błagam o kontakt!!!
2005-12-27
...cóż..nawet moi włoscy przyjaciele wiedzą, kto to jest Tomek Beksiński, mimo że jego nazwisko wymawiają nieco zabawnie..
i dzis ktoś przyniósł film dvd- PROFONDO ROSSO di Dario Argento...Pamiętacie ten wieczór,gdy Tomek polecil nam absolutnie ogladac ten film razem z nim i jednoczesnie sluchac jego audycji,w której nadawal soundtrack z filmu...? "Suspiria..mater tenebrarum.." w progresywnym wykonaniu "Goblin"..Do dzis mam tę kasetę...l dziś po raz drugi,po latach, ogladam "Profondo rosso" z ltaliańcami, wlasnie teraz,o tej dziwnej porze dnia,ale mimo wszystko w ciemności... ;-) pozdrawiam Was w klimacie...głębokiej czerwieni...
Pandora's "living in the past" afternoon...
2005-12-26
For someone else the blues and greens
The dreaming spires the skin-tight jeans
The armchair armies on the march
The transfer unit tube and mask
Who needs all the endless lies
That serve to keep the world alive
To taste the sweetness of the grave
And not regret mistakes I've made
in memoriam...
2005-12-26
Śmierć nie jest końcem, tylko początkiem.
Tamten dzień
2005-12-25
6 lat a pustka nadal i niezmiennie nie do zapełnienia..tęsknię
miriel
2005-12-24
2005-12-24
...może jeszcze będzie echo,jak odwieczne pytanie:DLACZEGO...
Tomku,chciałabym wierzyć,bardzo wierzyć,że jesteś tam szczęśliwszy...chciałabym,ale nie potrafię.
julunga
2005-12-24
...nie odchodź...zostań jeszcze...zostań...zostań...zostań...
...pandora's "long living in the past night"!...
2005-12-22
Do dziś mam przed ocazmi Tomka gdy stał z Piotrem Kosińskim po krakowskim koncercie Hammilla. Był wtedy smutny...
Zbyszek
2005-12-16
6 lat temu po raz pierwszy zobaczyłam go "na żywo" na koncercie Petera Hamilla w Krakowie. Ależ byłam szczęsliwa.
8 dni później okazało się, że widziałam wtedy Tomasza po raz ostatni.
lola
2005-12-15
Zbieżność imion coś znaczy ? Nie sądzę... Ale wiele wspólnego... Muzyka i ta chęć wkroczenia w mroczność tak do końca... Doświadczenia tak zbliżone jak ich czucie...
2005-12-12
Mizantrop!Ja wiem,ja to znam,ja to rozumiem.Życie to jedno wielkie cierpienie z nikłymi przebłyskami szczęścia.Poddać sie-to stchurzyć,jesteśmy skazani na życie,my-niedresiarze,nasz czas jeszcze nie minął.
julunga
2005-12-11
pamięć mnie nie myli złudna, było to w noc głuchą grudnia...
tak to już 6 lat, kiedy Tomek poraz ostatni zasiadł przed mikrofonem...
przez stygnący zmierzch pędzimy ku smierci, i coraz więcej krwi musimy zostwiać na cyrografach z życiem...
2005-12-11
2005-12-06
Dziękuję za tą stronę!
Z
2005-12-04
Nie wiem czy mam prawo...Nie wiem czy "wypada"...Nie znałem swojego imiennika osobiście...słuchałem jego audycji...jednak pamiętam to jak przez mgłę...bardzo słabo...oczywiście natrafiłem kręcąc radiową "gałą" gdzieś na ślepo gdy Ojciec pozwolił mi skorzystac z radia...nie znałem Go osobiście jednak to co mogłem przeczytać (choć to tylko suche słowa)przeraziło mnie przeogromnie...Jakbym widział siebie...kalkę...ksero...Czyżbym miał skończyć w ten sam sposób?!Kilka razy próbowałem gdy ból w sercu stał się nie do zniesienia...wciąz żyję z piętnem gigantyczne nadwrażliwości...skrywanej bardzo,bardzo głęboko-bo to przeciez takie niemęskie...muzyka..tak to moja jedyna przyjaciółka bo odrzucam przyjazn ludzi którzy nie sa w-g mnie idealni ...krzywdzać Ich (moze bardziej siebie?)tym samym...wybieram nie te kobiety co trzeba.....ktos powie w-g złych kryteriów...i sam się zadręczam porazkami bo wiadomo z góry ze TO zakończyć się niepowodzeniem...a jednak brnę w takie układy...jestem tego świadom a jednak to robię...świadomośc to jedno z największych -jesli nie największe,przekleństw dotykających człowieka...widziałem Jego parapet...to było wstrząsające ale i zarazem bardzo mi bliskie...miałem pomysły takie jak ON -nie znając wczesniej Jego historii,więc to chyba nie "plagiat"...Don Kichot,młody Werter,Dorian Grey,Kameleon życia próbujący oszukać wszystkich-co jest mozliwe ,tylko jak oszukać siebie?!...Kocham zbyt mocno,niewyobrażalnie...potrafię znienawidzieć tak że nienawiśc mozna by uchwycić i pokroić...muzyka...muzyka dodaje sił lecz czasem rani odbierając nadzieję...a jednak Ją kocham...jedni powiedzą -choroba psychiczna inni -geniusz -jeszcze inni balansujący na krawędzi...mam 30 lat...i coraz trudniej jest mi brnąc przez okowy życia...czasem żałuję ze nie jestem prostym dresem...Oni nic nie rozumieją -lecz być może mniej cierpią...nie jestem znanym człowiekiem więc nikt na pewno nie będzie zauwazy gdy moja gwiazda na nieboskłonie zgasnie...nic nie pomaga...nawet nie wiem czy taka długośc tej "wiadomości"jest tu dopuszczalna...więc kończę...przepraszając redagujących stronę(dziękując za nią)...jesli ktoś wie co próbowałem przekazać niech się odezwie...to tylko wierzchołek jednej z gór całego pasma górskiego...R.I.P TOMASZU..obym zbyt szybko się z Tobą nie spotkał...chyba ze warto...
mizantrop
2005-12-04
Nie wiem czy mam prawo...Nie wiem czy "wypada"...Nie znałem swojego imiennika osobiście...słuchałem jego audycji...jednak pamiętam to jak przez mgłę...bardzo słabo...oczywiście natrafiłem kręcąc radiową "gałą" gdzieś na ślepo gdy Ojciec pozwolił mi skorzystac z radia...nie znałem Go osobiście jednak to co mogłem przeczytać (choć to tylko suche słowa)przeraziło mnie przeogromnie...Jakbym widział siebie...kalkę...ksero...Czyżbym miał skończyć w ten sam sposób?!Kilka razy próbowałem gdy ból w sercu stał się nie do zniesienia...wciąz żyję z piętnem gigantyczne nadwrażliwości...skrywanej bardzo,bardzo głęboko-bo to przeciez takie niemęskie...muzyka..tak to moja jedyna przyjaciółka bo odrzucam przyjazn ludzi którzy nie sa w-g mnie idealni ...krzywdzać Ich (moze bardziej siebie?)tym samym...wybieram nie te kobiety co trzeba.....ktos powie w-g złych kryteriów...i sam się zadręczam porazkami bo wiadomo z góry ze TO zakończyć się niepowodzeniem...a jednak brnę w takie układy...jestem tego świadom a jednak to robię...świadomośc to jedno z największych -jesli nie największe,przekleństw dotykających człowieka...widziałem Jego parapet...to było wstrząsające ale i zarazem bardzo mi bliskie...miałem pomysły takie jak ON -nie znając wczesniej Jego historii,więc to chyba nie "plagiat"...Don Kichot,młody Werter,Dorian Grey,Kameleon życia próbujący oszukać wszystkich-co jest mozliwe ,tylko jak oszukać siebie?!...Kocham zbyt mocno,niewyobrażalnie...potrafię znienawidzieć tak że nienawiśc mozna by uchwycić i pokroić...muzyka...muzyka dodaje sił lecz czasem rani odbierając nadzieję...a jednak Ją kocham...jedni powiedzą -choroba psychiczna inni -geniusz -jeszcze inni balansujący na krawędzi...mam 30 lat...i coraz trudniej jest mi brnąc przez okowy życia...czasem żałuję ze nie jestem prostym dresem...Oni nic nie rozumieją -lecz być może mniej cierpią...nie jestem znanym człowiekiem więc nikt na pewno nie będzie zauwazy gdy moja gwiazda na nieboskłonie zgasnie...nic nie pomaga...nawet nie wiem czy taka długośc tej "wiadomości"jest tu dopuszczalna...więc kończę...przepraszając redagujących stronę(dziękując za nią)...jesli ktoś wie co próbowałem przekazać niech się odezwie...to tylko wierzchołek jednej z gór całego pasma górskiego...R.I.P TOMASZU..obym zbyt szybko się z Tobą nie spotkał...chyba ze warto...
mizantrop
2005-11-26
2005-11-23
'* * *'
czasem czuję się jakby we mnie ktoś biegł
w dal z rozkrzyżowanymi do lotu ramionami
czasem czuję się jak ślimak pnący się w
górę po Iśniącej figurce chrystusa
czasem czuję się jakby przez serce
przelatywały mi wilgi
czasem czuję się mesjaszem czasem budzę
się na scenie przebrany w mundur klowna
czasem jestem sobą w każdej cząstce rzeczywistości
czasem nie ma mnie w niej wcale
czasem jestem owadem uciekającym przed nietoperzem
czasem jestem nietoperzem chwytającym w locie owada
czasem czuję się jakby we mnie ktoś biegł na skraj
przepaści z rozkrzyżowanymi do lotu ramionami
Uninvited