Genesis
«1988-03-20»
Wieczór Płytowy

Audycja dzięki

AkoBe - data

Vampirek - komentarz - treści komentarzy

AkoBe - opis

Olek - pochodzenie

Opis

1. Komentarz Tomasza (brak początku i w środku)

(...) roku, album dwupłytowy. Od razu na samym wstępie powiedzieć Państwu, że dzisiaj popołudniu bardzo ważyły się losy dzisiejszego, naszego spotkania. Okazało się bowiem, że płyta kompaktowa, którą wypożyczyłem jest nie do końca sprawna i zacina się na obydwu dostępnych mi prywatnie odtwarzaczach. Obawiałem się, więc że coś może się również nieszczęśliwego wydarzyć w studio i po wykonaniu niezliczonej ilości telefonów, od zawsze życzliwego Karola Majewskiego, udało mi się zdobyć egzemplarz drugi, którego będzie za chwilę słuchać. Płyta jest bardzo długa. Zastosowałem trochę inny podział niż zwykle i myślę, że Państwo mi to wybaczą i zrozumieją dlaczego. Pierwsza płyta w całości - 45 minut i 23 sekundy muzyki, natomiast płyta druga trwa 48 minut i 45 sekund. W związku z tym zdecydowałem się wprowadzić mały podział. Część pierwsza płyty drugiej trwać będzie 42 minuty i 3 sekundy i część trzecia, ostatnia 6 minut i 42 sekundy, tam akurat na tym albumie jest przerwa i można wprowadzić swoją (...) szaleńczo, ale jeżeli mogę cokolwiek zasugerować, to zasugerowałbym, aby ostatni odcinek zmieścić na przykład po suicie "Supper's Ready", gdyż, o ile Państwo pamiętają, płyta "Foxtrot" również była bardzo długa i na pewno nikt nie mógł jej zmieścić na konwencjonalnej 45-tce. Tak więc część pierwsza dzisiaj 45 minut 23 sekundy, część druga 42 minut 3 sekundy, część trzecia 6 minut 42 sekundy (...) 45-93-61. Tak się śmiesznie składa, że w niedzielę podobno działa, nie lubi działać w poniedziałki, więc nie wiem czy jutro będziemy mogli porozmawiać. Przez ostatnich kilka poniedziałków nie mogliśmy rozmawiać w ogóle, no ale na wszelki wypadek podaję ten numer na dzień dzisiejszy, może Leszek Michniewicz będzie miał więcej szczęścia - 45-93-61. I jeszcze, jak zwykle zanim przejdziemy do zasadniczego programu, prognozy na najbliższe spotkania. Za tydzień "Wieczór płytowy" dłuższy, rozpocznie się o 21:20, skończy się za pięć pierwsza w nocy, a więc ponad trzy godziny muzyki i ponad trzy godzinne spotkanie z nami, będziemy razem - Tomasz Szachowski i ja. I program będzie wyglądał następująco: płyta pierwsza, na pewno pierwsza - "Emerson, Lake & Powell" - album, który ukazał się w 1986 roku i który dopiero kilka miesięcy temu udało mi się wreszcie w wersji kompaktowej zdobyć - "Emerson, Lake & Powell". Później Leonard Cohen i jego najnowsza płyta "I'm Your Man", płyta przewspaniała i w stu procentach godna polecenia. I płyta trzecia, jak na razie nic się nie zmieniło i sądzę, że do przyszłej niedzieli również się nie zmieni - Elton John - "Live in Australia" - album bardzo długi, prawie 75 minut muzyki. Mówię, że może coś się zmienić, no bo jeśli w tym tygodniu wpadnie nam w ręce jakaś nowość, o której jeszcze dzisiaj nie wiemy i będzie to nowość na tyle atrakcyjna, że trzeba ją będzie odtworzyć natychmiast, no to proponuję, żeby Państwo za tydzień, nawet jeśli ten program nikomu ze słuchaczy nie odpowiada, żeby Państwo kontrolnie włączyli "Wieczór płytowy" i posłuchali co zapowiemy. Natomiast 10 kwietnia, wszystko jak na razie zgodnie z ustaleniami, Marillion - nagrania z drugich stron singli z płyty kompaktowej "B'sides Themselves" i zespół U2, płyta "Wide Awake in America" oraz kilka utworów na albumach niepublikowanych, a więc mały prezent dla sympatyków U2. A teraz magnum opus w historii zespołu Genesis i, przynajmniej na razie, ostatni pozycja w dyskografii, którą Państwu przedstawiałem przez kilka kolejnych "Wieczorów płytowych". Założenie moim bowiem było przypomnienie płyt zespołu Genesis z Peterem Gabrielem. Wiem, dostałem sporo listów z prośbą o przypomnienie również albumów "A Trick of the Tail", "Wind and Wuthering", może uda mi się te dwie płyty wznowić dla Państwa latem, ale na razie niczego jeszcze nie obiecuję. W każdym razie cała dyskografia grupy Genesis z Philem Collinsem, jak i również jego solowe płyty, gościły na naszej antenie wielokrotnie. Cykl Phil Collins na płytach kompaktowych, cykl obejmujący również nagrania z grupą Genesis, był niespełna dwa lata temu i jak na razie nie bardzo jest czas, miejsce i możliwość, aby do tych płyt powrócić. Strasznie mi przykro, są rzeczy, których nie graliśmy jeszcze w ogóle i chciałbym już teraz zasygnalizować, że mam w planie następny podobny cykl, cykl nagrań grupy King Crimson na płytach kompaktowych, ale jeszcze na razie nie powiem Państwu kiedy rozpoczniemy i nie powiem Państwu, czy będzie to podział między "Klubem stereo", a "Wieczorem płytowym". Może uda się przynajmniej pięć płyt odtworzyć w ciągu jednego tygodnia w "Klubie stereo", ale sądzę, że nie wcześniej, jak jesienią. W każdym razie takie plany są i ponieważ informowałem kiedyś Państwa o planach związanych z grupą Genesis, w tej chwili wywiązuję się już do końca ze swojej obietnicy. Mam nadzieję, że sympatycy King Crimson uzbroją się w cierpliwość i w wiarę, że dotrzymam słowa. Mam przed sobą publikację Rockserwisu - "Genesis - twórcy teatru rockowego" i jak zwykle kilka zdań z tej książki na temat płyty, która pojawi się za chwilę.
"Członkowie zespołu zdecydowali się na zrobienie tak zwanego albumu koncepcyjnego. Mike Rutherford wyszedł z pomysłem wykorzystania książki "Mały książę", ale Peter był temu zdecydowanie przeciwny, uważając że jest to zbyt naiwne. Był on przekonany, że powinniśmy się oprzeć na historii współczesnego człowieka, a nie zmyślonej postaci. Kiedy temat albumu został zaakceptowany w demokratycznym głosowaniu, Peter nalegał by pozwolono mu napisać samodzielnie całą część liryczną. Powiedziałem im, że mam pomysł na coś, w co tylko ja jestem zdolny zagłębić się, zagłębić się w zrozumienie postaci i tych wszystkich sytuacji. Pośrednio w "The Lamb Lies Down on Broadway" opisałem wiele osobistych przeżyć i nie chciałem, aby inne osoby je koloryzowały. Po raz pierwszy więc, stało się tak, że Genesis nie korzystał już z wzajemnej wymiany pomysłów wszystkich zainteresowanych. Nastąpił szeroki podział pracy. Banks, Rutherford, Hackett i Collins dostarczyli muzykę, do której wyłączny tekst napisał Gabriel, jedynym utworem był (...) skorzystał z pomocy kolegów. Oto co mówił Phil Collins. W sali prób dużo improwizowaliśmy, a nasz najlepszy jam, który nazwaliśmy "the eagle jam", odbywał się podczas burzy. Z tego muzykowania wyszedł właśnie utwór, który nazwaliśmy "The Waiting Room". Pracowało nam się znakomicie nad tym albumem, te dwie płyty dały nam duże pole do popisu. Potem, gdy przygotowaliśmy cały materiał, przeprowadziliśmy się do innego domu w Walii, aby całość nagrać. W ciągu dwóch tygodni zarejestrowaliśmy podkład muzyczny, później znowu znaleźliśmy się w Londynie dogrywając wokal i dokonując ostatecznego remiksu. Pracowałem nad tym całą noc, potem przychodzili Tony i Mike i kończyli to co zaczynałem, gdyż traciłem już normalny wygląd. Pod koniec wydawało się, że przeszliśmy przez piekło". "The Lamb Lies Down on Broadway" jest najbardziej kontrowersyjnym albumem Genesis do chwili obecnej. Nadal jest przedmiotem dyskusji pomiędzy członkami zespołu, firmami płytowymi - Charismą w Europie i Atlantic Records w Ameryce oraz pomiędzy krytykami i entuzjastą... entuzjastami zespołu. Oto co mówi Gabriel na temat treści, którą postanowiłem Państwu nie tłumaczyć, tak jak jest na płycie, ale opowiedzieć własnymi słowami. Sądzę jednak, że wstępnie przynajmniej, w tej chwili, warto posłuchać jeszcze tego co Peter mówi na temat własnej opowieści, niesamowitej zresztą, bardzo fantastycznej i wciągającej.
"Bohaterem płyty jest Rael, pochodzący z Portoryko, mieszkaniec Nowego Jorku, postawiony w obliczu brutalnej sytuacji prowadzącej do jego wyalienowania. Baranek przebywający na Broadwayu pełni rolę katalizatora. Ciężkie chmury zbierają się nad miastem i po zgęstnieniu tworzą olbrzymi ekran, na nim dokonuje się projekcja rzeczywistości, czemu życie próbuje się sprzeciwić. Tak samo epoka wiktoriańska zareagowała na pojawienie się fotografii. W obawie przed zaklęciem duszy ludzie nie pozwalali się fotografować. Obraz, który ma przed oczyma Rael na sklepieniu pokrywającym horyzont jego widzenia, wchłania go. Gdy odzyskuje świadomość znajduje się w podziemnym kokonie, ciepłym i przyjemnym, zmieniającym się jednak w nieprzyjemną klatkę. Rael widzi wszystkie rodzaje istot ludzkich, w tym także swego brata, w podobnych klatkach i bez ruchu. Zaczyna wspominać swoje pierwsze doświadczenia erotyczne, ale z nikim nie może się porozumieć, wtedy zostaje przeniesiony długim korytarzem do izby z trzydziestu dwojga drzwiami, gdzie staje wobec problemu odnalezienia wyjścia. Która droga jest właściwa? Otrzymuje różne sprzeczne rady. Dopiero niewidoma dama prowadzi go do jaskini, sprawiającej wrażenie wnętrza mrocznego zbiornika. Rael słyszy jakieś brzęczenie, widzi białe światło, które niszczy rzucając w jego stronę kamieniami. Jaskinia wali się w gruzy przysypując Raela, który staje w obliczu bliskiej śmierci, ale to tylko złudzenie. Lamia pożera jego ciało, co przypłaca życiem. Rael odkrywa w sobie bardziej kobiecą stronę swojej osobowości, która jest mu całkiem obca. Zafascynowany potwornymi kształtami Lamii i zmianą osobowości, której nigdy nawet nie przeczuwał, nie zauważa dziwnego, błękitnego światła, które bardzo go męczy. Te wydarzenia prowadzą Raela do kolonii trędowatych, groteskowych i zmysłowych istot. Warunkiem ucieczki od nich, jest kastracja. Ptak unosi pojemnik z winowajcą i Rael może przedostać się na drugą stronę okna, do miejsca w Nowym Jorku, z którego rozpoczął wędrówkę. Ratuje jednak pogrążającego się brata, który okazuje się jeszcze jednym złudzeniem. To naprawdę ciąg wydarzeń, których doświadczyć może każdy. Nie przeczuwamy bowiem działania swej podświadomości. Zdaję sobie sprawę z bariery słów i pojęć w tej historii, ale zapewniam, że przekroczenie jej może być wynagrodzone".
Sądzę, proszę Państwa, że lepszej rekomendacji nie można byłoby do tej płyty stworzyć. Ja Państwu opowiem mniej więcej teraz krótko, co wydarzy się w pierwszej części. Wiemy już kim jest bohater, wychodzi on z kolejki metra, z podziemi metra, z kanistrem aerozolu, takiej farby w aerozolu, którą wypisuje swoje imię - Rael - na ścianie. I właśnie na Broadwayu nocą, gdzie opadają baranki mgły, zostaje skonfrontowany, staje twarzą w twarz z taką wielką chmurą śmieci niesioną przez wiatr, ścianą śmierci jakby, przed którą usiłuje uciec. W czasie tej ucieczki właśnie, jak gdyby zostaje przysypany, zatrzymany w miejscu. Odzyskuje świadomość w takim dziwnym kokonie, który roztapia się i Rael znajduje się w jaskini, gdzie znajdują się olbrzymie klatki ze stalaktytów i stalagmitów otaczających go ze wszystkich stron. Jedna z tych klatek zaczyna się do niego zbliżać, ściskając go właśnie w swoich tych wielkich ścianach, prętach. Rael gnieciony wręcz, przypłaca to prawie życiem, a jednak, gdy krew zaczyna z niego spływać, klatka jakby roztapia się. Bohater wydostaje się na zewnątrz, trafia do wielkiej fabryki, w której produkuje się manekiny, takie martwe opakowania, rozpoznaje tam wśród nich również manekina swojego brata - Johna. W tejże dziwnej fabryce, przypomina sobie miejsce, w którym utknął kiedyś, kiedyś, gdy był członkiem młodzieżowego gangu, który rozrabiał, który demolował Nowy Jork, rzucał butelkami z benzyną, wywoływał awantury. Przypomina sobie pierwsze miłosne, tragiczne dla niego przeżycie, które we śnie jawi mu się pod postacią owłosionego serca, które za pomocą nierdzewnej brzytwy, zostaje ogolone, jest to tak jakby obnażenie jego uczuć, jednocześnie wystawienie go na widok publiczny, zniszczenie całego romantyzmu, w który wierzył. Bohater wraca do miejsca, w którym wtedy jakoś stanął i z którego nie mógł się wydostać, jest to długi korytarz, wyłożony pięknymi, efektownymi dywanami, po których pełzną przedziwne postacie. Rael razem z nimi dociera po schodach prowadzących do tego korytarza, do komnaty o trzydziestu dwojgu drzwiach, gdzie znajduje się wielkim tłum. Tłum boi się otworzyć którekolwiek drzwi, bo wie, że tylko jedne prowadzą do wyjścia, a pozostałe albo zaprowadzą każdego z powrotem do komnaty albo też do labiryntu, z którego nie ma żadnego wyjścia. Tytuły utworów z pierwszej płyty. "The Lamb Lies Down on Broadway" - "Baranek osiada na Broadwayu", "Fly on a Windshield" - "Mucha na przedniej szybie" - jest to oczywiście aluzja do sytuacji człowieka znajdującego się w zagrożeniu, tak jak mucha, która uderzając o przednią szybę samochodu nie ma żadnych szans, "Broadway Melody of 1974", czyli "Melodia Broadwayu roku 1974", "Cuckoo Cocoon" - "Kukułczy kokon", "In the Cage" - "W klatce" - moim zdaniem jeden z najwspanialszych utworów w historii Genesis, "The Grand Parade of Lifeless Packaging" - "Wielka parada martwych opakowań", "Back In N.Y.C." - "Z powrotem w Nowym Jorku", "Hairless Heart" - "Łyse serce", "Counting Out Time" - "Podliczając czas", "The Carpet Crawles" - "Dywanowi pełzacze" i "The Chamber Of 32 Doors" -"Komnata o trzydziestu dwojgu drzwiach". Zespół Genesis, proszę Państwa. 45 minut 23 sekund. "The Lamb Lies Down on Broadway", płyta pierwsza.

 

2. Genesis - The Lamb Lies Down on Broadway

3. Genesis - Fly on a Windshield

4. Genesis - Broadway Melody of 1974

5. Genesis - Cuckoo Cocoon

6. Genesis - In the Cage

7. Genesis - The Grand Parade of Lifeless Packaging

8. Genesis - Back in N.Y.C.

9. Genesis - Hairless Heart

10. Genesis - Counting Out Time

11. Genesis - Carpet Crawl

12. Genesis - The Chamber of 32 Doors

13. Komentarz Tomasza (brak w środku)

Genesis - "The Lamb Lies Down on Broadway", tak kończy się pierwsza płyta. Bohater, czyli Rael stoi w komnacie o trzydziestu dwojgu drzwiach i nie wiem, które z tych drzwi może otworzyć, które z tych drzwi pozwolą mu się wydostać i dalej iść przez siebie, kontynuować swoje życie, iść za swoim przeznaczeniem. Proszę Państwa, myślę, że będziemy teraz kontynuować naszą opowieść i później przejdziemy do dalszej części muzyki, bo na pewno są Państwo bardzo ciekawi co stanie się dalej.
Otóż co się dzieje. W tłumie, który krzyczy, który jest zdezorientowany, który nie wie przez które drzwi spróbować szczęścia, znajduje się niewidoma kobieta o twarzy białej jak lilia - Lilywhite Lilith. Ona mówi Raelowi, że chętnie przeprowadzi to powie mu, które drzwi są właściwie i poprowadzi labiryntem do wyjścia. Mimo to, że jest niewidoma podobno porusza się słuchając wiatru, czując którędy wieje wiatr. Wchodzą razem do tych ciemnych korytarzy, w którymś miejscu Lilywhite Lilith mówi mu - "zaczekaj, oni przyjdą tu po ciebie". Bohater stojąc samotnie w ciemności doznaje strachu na widok zbliżających się ognistych kul, rzuca w ich kierunku kamieniem, strop się wali, zostaje odcięty, czuje, że z tego miejsca już niewydostanie się nigdy, więc oczekuje na śmierć, na tego nadnaturalnego anestezjologa, który przybędzie po niego. Jednak czuje dziwny zapach i idąc za tym zapachem wydostaje się jednak z tego wielkiego złomowiska, w którym się znalazł. Trafia do wielkiego, przestronnego, jasno oświetlonego pomieszczenia, w którym znajduje się wielkie jezioro. Jeziorem tym zbliża się w jego kierunku postać będąca połączeniem trzech pięknych dziewcząt i węży - Lamia. W mitologii greckiej Lamia była to kochanka Zeusa, której żona Zeusa - Hera - zabiła z zazdrości dzieci. Od tego momentu Lamia zamieniła się w potwora, który likwidował wszystkie dzieci szczęśliwych matek. Tutaj Lamia jest jakby taką kusicielką, która zaprasza Raela do wody, aby skosztował wody, aby się z nią jakoś zaprzyjaźnił, do niej zbliżył. Dochodzi do zbliżenia erotycznego, jednakże bohater znajduje się w pułapce, okazuje się, że oplątany przez Lamię tymi wężowymi splotami, zaczyna ginąć, zaczyna krwawić, czuje, że niewydostanie się już nigdy. Jednakże znowu jego krew, mająca zabójczą jakby działalność, powoduje że potwór umiera. Bohater z bliżej niewyjaśnionych przyczyn, ale jakoś dziwnie zafascynowany Lamią, zjada to co z niej zostało i wychodząc z wody trafia do dziwnej kolonii Slippermenów, czyli ślizgaczy, jak to sobie pozwolę tłumaczyć, gdyż oni są bardzo dziwni, bardzo brzydcy, trzęsą się, są jakby oślizgli, galaretowaci. Okazuje się, że ich całe życie to nieustanne zaspokajanie zmysłowych potrzeb, gdyż wszyscy przeżyli tę samą historię z Lamią, a Lamia odradza się, regeneruje się po każdej podobnej historii i zwabia kolejnych nieszczęśników w pułapkę. Wśród ślizgaczy Rael spotyka swego brata Johna, który informuje go, iż jedynym ratunkiem jest kastracja, której może dokonać doktor Dyper - bardzo przerażająca postać. Obydwaj udają się do doktora, przeżywają tę straszną operację. Otrzymują w takich plastikowych, żółtych torebkach atrapę usuniętych organów, na wypadek gdyby chcieli z nich kiedyś jeszcze skorzystać. Jednakże wlatuje do pokoju doktora Dypera (...) porywa torebkę Raela. Rael ścigając kruka, znowu musi opuścić swojego brata, tafia do wąwozu, w którym kruk opuszcza ową torebkę w spienione nurty rzeki. Bohater czuje, że nie będzie w stanie jej już wyłowić, ale patrząc w tę wodę słyszy wołanie o pomoc, to jego brat John krzyczy pragnąc się wydostać. Rael zanim spieszy... zanim rzuca się jemu na pomoc ma również widzenie, jakby drzwi otworzyły się przed nim, drzwi prowadzące z powrotem na Broadway, z powrotem do domu, możliwość ucieczki z tej sytuacji, która mogłaby się okazać sytuacją bez wyjścia. Cóż jednak, decyduje się pomóc swojemu bratu, rezygnuje z powrotu, światła Broadwayu giną definitywnie już, rozpływają się w powietrzu, on skacze w nurty rzeki, wyławia tonącego, wyciąga go na brzeg i wówczas zauważa, że uratował samego siebie, to nie jego brat John, tylko on sam. Jego dusza wówczas przechodzi z jednego ciała w drugie, w końcu zamienia się w obłok pary, który niczym baranek mgły opada z powrotem na Broadway i cała historia może rozpocząć się od początku. Tytuły: "Lilywhite Lilith", czyli "Śnieżnobiała Lilith", "The Waiting Room" - "Poczekalnia", "Anyway" - "Mimo wszystko", "Here Comes the Supernatural Anaesthetist" - "Oto nadchodzi nadnaturalny anestezjolog", "The Lamia", czyli "Lamia", "Silent Sorrow in Empty Boats", "Cichy smutek w pustych łodziach", "The Colony of Slippermen", czyli "Kolonia owych trędowatych", "Ślizgaczy", tutaj będą trzy pod tytuły - "Arrival" - "Przybycie", "A Visit to the Doktor" - "Wizyta u Doktora" i "Raven" - "Kruk", następnie "Ravine", czyli "Wąwóz", "The Light Dies Down on Broadway" - "Światło ginie na Broadway'u" i ostatni utwór z części pierwszej "Riding the Scree" - "Zjeżdżając na piargach". Później będą jeszcze dwa utwory: "In the Rapids" - "W kataraktach" oraz "It", czyli "To". Ale póki co słuchamy części pierwszej, płyty drugiej - 42 minuty 3 sekundy. Ponownie przed Państwem Genesis. Słuchamy.

 

14. Genesis - Lilywhite Lilith

15. Genesis - The Waiting Room

16. Genesis - Anyway

17. Genesis - Here Comes the Supernatural Anaesthetist

18. Genesis - The Lamia

19. Genesis - Silent Sorrow in Empty Boats

20. Genesis - The Colony of Slippermen (The Arrival - A Visit to the Doktor - Raven)

21. Genesis - Ravine

22. Genesis - The Light Dies Down on Broadway

23. Genesis - Riding the Scree

24. Komentarz Tomasza (brak początku)

(...) opuścił grupę w maju '75 roku. Później przez rok czasu nie było wiadomo, czy zespół dźwignie się jeszcze, czy nie. Pozostali koledzy przesłuchali wielu różnych wokalistów, aż w końcu okazało się, że wokalista był w zespole - Phil Collins. Gdy zaśpiewał tak na próbę utwór "Squonk", który wtedy powstawał, okazało się, że jest idealny. Niektórzy nawet napisali później, że był w większym stopniu Gabrielem niż sam Gabriel. Jak się okazało później, oczywiście Phil Collins poprowadził grupę zupełnie inną drogą, w zupełnie innym kierunku, ale to już oddzielny rozdział, jak powiedziałem, może kiedyś jeszcze wrócimy. Dzisiaj pozostały nam jeszcze dwa utwory tej ostatniej pozycji zrealizowanej przez Genesis z Peterem Gabrielem. "In the Rapids", czyli "W kataraktach" oraz "It", czyli "To". 6 minut i 42 sekundy. A więc po raz trzeci i ostatni dzisiaj zespół Genesis.

 

25. Genesis - In the Rapids

26. Genesis - It

27. Komentarz Tomasza (brak końcówki)

I oto w ten sposób dobrnęliśmy proszę Państwa do końca. Koniec pierwszej, zasadniczej części kariery zespołu Genesis - nagrań z Peterem Gabrielem, ostatnia płyta - "The Lamb Lies Down on Broadway". Przypomnę teraz może cały program, na płycie pierwszej: "The Lamb Lies Down on Broadway" - "Baranek osiada na Broadway'u", "Fly on a Windshield" - "Mucha na przedniej szybie", "Broadway Melody of 1974" - "Melodia Broadway'u roku 1974-ego", "Cuckoo Cocoon" - "Kukułczy kokon", "In The Cage" - "W klatce", "The Grand Parade of Lifeless Packaging" - "Wielka parada martwych opakowań", "Back In N.Y.C.", czyli "Z powrotem w Nowym Jorku", N.Y.C. - New York City, "Hairless Heart" - "Łyse serce", "Counting Out Time" - "Odliczając czas", The Carpet Crawlers" - "Dywanowi pełzacze" i "The Chamber of 32 Doors" - "Komnata o trzydziesto dwojgu drzwiach". Na płycie drugiej: "Lilywhite Lilith" - "Lilywhi... lilia... Lilith, "Lilith biała jak lilia", "The Waiting Room" - "Poczekalnia", "Anyway" - "Mimo wszystko", "Here Comes the Supernatural....Supernatural Anaesthetist" (rany boskie) - "Oto nadchodzi nieziemski anestezjolog", "The Lamia", czyli "Lamia", "Silent Sorrow in Empty Boats", "Cichy żal w pustych łodziach", "The Colony of Slippermen" - "Kolonia ślizgaczy", tutaj trzy podtytuły: "Arrival" - "Przybycie", "A Visit To The Doktor" - "Wizyta u Doktora" i "Raven" - "Kruk", "Ravine", czyli "Wąwóz", "The Light Dies Down on Broadway" - "Światło umiera na Broadway'u", "Riding the Scree" - "Zjeżdżając na piargach", "In the Rapids" - "W kataraktach", "It" - "To". Zespół oczywiście w składzie: Tony Banks, Mike Rutherford, Phil Collins, Steve Hackett i Peter Gabriel. À propos tego (...)

 


Płyty wykorzystane w ramach audycji

Genesis - The Lamb Lies Down On Broadway (1974)



Komentarze/recenzje

Uzupełnione nagrania komentarzy 1, 13, 24 i 27 z tej audycji dostępne w linkach poniżej:
https://youtu.be/eGy9e-wR73A
https://youtu.be/PjA9KUxEdA4


Autor: Vampirek