Kolacyjka z Drakulą i zdecydowanie dużo więcej
«1993-03-19»
Trójka Pod Księżycem


Komentarz

Cykl "Living In The Past": fragmenty płyty "Battlement" niemieckiej grupy Neuschwanstein, proponującej muzykę w stylu wczesnego Genesis.

Druga godzina to "Godzina z Hawkwind"

Audycja dzięki

Grzegorz Fik - data

Grzegorz Fik - komentarz

Vampirek - komentarz - treści komentarzy

Grzegorz Fik - opis

Maciej Skulski - pochodzenie

AkoBe - pochodzenie

Opis

1. Sygnał audycji

Dobry wieczór.

 

2. Collage - Imagine

3. Komentarz Tomasza

"Imagine there's no heaven". Wita Państwa serdecznie Tomasz Beksiński. "Imagine" - jesteśmy razem w piątki i "Imagine", że firma SPV nareszcie, po długich a ciężkich cierpieniach, wydała wreszcie kasetę zespołu Collage z piosenkami Johna Lennona. Dlatego też przywitałem Państwa ich właśnie wersją utworu "Imagine", który odtwarzam wprawdzie z kompaktowej składanki firmy SPV, ale który w nieco gorszej jakości nabyć można już na kasetach. Kiedy będzie kompakt, oczywiście nie wiadomo, ale cóż, jak zwykle świat pełen jest niespodzianek, zagadek i tajemnic. Miejmy nadzieję, że i ta zagadka niebawem się wyjaśni. Jeszcze jedną rzecz muszę Państwu powiedzieć. Wyobraźmy sobie, że w telewizji będzie "Dracula" i to już za dwa miesiące. Z tym, że nie będzie to ten najnowszy "Dracula", ale poprzedni z '79 roku z Frankiem Langellą w tytułowej roli. Ponieważ wczoraj odebrałem listę dialogową do tego filmu, mogę zapewnić, że będzie przetłumaczony właściwie. A teraz, teraz zapraszam wszystkich na "Kolacyjkę z Draculą".

 

4. The Bollock Brothers - Dinner With Dracula

5. Wojciech Kilar - The Brides - Dracula (1992) - muzyka do filmu

6. Komentarz Tomasza

Mam nadzieję, że Państwo wybaczą mi to nieustanne "Draculowanie" w nocnych programach, ale jak powiedziałem, ten rok będzie rokiem wampirzym. I po prostu musimy pozostawać w tym nastroju, tym bardziej, że "Dracula" wciąż jest w kinach, ja byłem już pięć razy. Ciekaw jestem ile razy Państwo już widzieli ten, no kto wie czy nie jeden z najwspanialszych filmów lat dziewięćdziesiątych. To był oczywiście znowu fragment muzyki Wojciecha Kilara do wyżej wspomnianego filmu, a wcześniej słuchaliśmy grupy Bollock Brothers w utworze "Dinner With Dracula". Jeśli chodzi o muzykę Pana Wojciecha, jest ona wspaniała i w sumie cieszę się nawet, że ten motyw, który przewijał się przez słuchany przed chwilą utwór, dyskretnie wypożyczył i przetworzył od Johna Williamsa, o czym przekonamy się oglądając "Draculę" telewizyjnego za mniej więcej dwa miesiące, ale bardzo dobrze, muzyka zostaje w rodzinie, te filmy zawsze mają coś wspólnego. Proszę Państwa dla wszystkich amatorów mocniejszych wrażeń będę miał dość dużo wspaniałej muzyki od godziny pierwszej do prawie drugiej, bo będziemy słuchać zespołu Hawkwind, który różną muzykę uprawiał, ale na pewno nie jest to muzyka grzeczna, łatwa i wesoła. Natomiast teraz chciałbym, żebyśmy troszkę zmienili nastrój, choć nie bardzo. Ostatnim razem cytowałem list Anakondy troszeczkę niezbyt pozytywnie podchodzącej do muzyki progresywnej. Dostałem już sprostowanie i bardzo się cieszę. I mam nadzieję, że zespół Neuschwanstein, z którym spotkanie obiecałem, będzie się podobał także tym, którzy lubią muzykę bardziej dramatyczną i niesamowitą, nie tylko bajkową. Rozpocznijmy, więc od utworu pod tytułem "Intruders And The Punishment".

 

7. Neuschwanstein - Intruders and the Punishment

8. Komentarz Tomasza

"Intruders And The Punishment", czyli "Intruzi i kara", niemiecka grupa Neuschwanstein. Nie jest to bynajmniej zespół nowy. Jak już wspomniałem przed dwoma tygodniami w czwartek, jest to zespół, który działał w latach siedemdziesiątych, ale firma Musea w tej chwili wznowiła jedyny, nagrany przez niego album, płytę "Battlement". Muzyka to dramatyczna, barwna, ekspresyjna, wydaje mi się, że poruszająca i wyobraźnię i serce jednocześnie. Jeśli ktoś ma wyobraźnie to na pewno widzi zamki, puszcze, rycerzy i piękne damy. I kto wie, może wśród tych rycerzy jest książę Draculia, a wśród dam jest Elizabeta, kto wie? W każdym razie muzyka tego zespołu, bardzo przypominająca Genesis, a głos wokalisty Frederica Joosa niezmiernie przypomina Petera Gabriela, to muzyka zdecydowanie należąca do tamtych lat, do lat siedemdziesiątych. I mimo, że rock progresywny odżył w tej chwili, śmiem twierdzić, żaden z nowych zespołów nie potrafi zagrać z taką werwą, tak świeżo i oryginalnie. Nawet najwspanialsza, kto wie czy nawet nie lepsza, muzyka tworzona w tej chwili ma w sobie już coś wtórnego i coś bardziej sztucznego, jak gdyby powstawała nie z serca i z wewnętrznej potrzeby, ale dlatego, że wykonawcy nasłuchali się czegoś co bardzo im się podobało i też chcieliby tak zagrać. Niektórzy to potrafią, niektórzy potrafią nawet wznieść się ponadprzeciętność, ale nie wszyscy. Dlatego miło jest odkryć jeszcze w tej chwili zespół, który brzmi jak nowy, mimo że nowy nie jest. A historia tego zespołu była oczywiście taka, że jak to zwykle bywa, powstał sobie na początku lat siedemdziesiątych, długo borykał się z różnymi zmianami personalnymi, z różnymi trudnościami. W '74 roku skomponował muzykę do "Alicji w Krainie Czarów", zdobył nawet nagrodę na takim małym konkursie, pierwsze miejsce, właśnie za przedstawienie, za koncert i za tę muzykę. Później, gdy wokalistą został Frederic Joos, świetnie śpiewający po angielsku, aż trudno uwierzyć, że jest to Francuz, ten zespół miał taki okres lepszy jak gdyby, ale okazało się, że po wydaniu nagranej w '78 roku płyty, która ukazała się w '79, niestety popularności aż tak wielkiej nie zdobył i musiał się rozwiązać. A płyta nagrana została w studiach niejako Dietera Dierksa w Kolonii, a na perkusji w jednym utworze grał nawet zaprzyjaźniony z zespołem perkusista grupy Scorpions - niejaki Herman Rarebell. Posłuchajmy zespołu Neuschwanstein jeszcze w dwóch utworach, następna kompozycja nazywa się "Beyond The Bugle", a później utwór pod tytułem "Midsummer Day", który na tej płycie kompaktowej jest dodatkiem, został bowiem zarejestrowany jeszcze w latach siedemdziesiątych, ale wtedy na płycie się nie ukazał.

 

9. Neuschwanstein - Beyond the Bugle

10. Neuschwanstein - Midsummer Day

11. Komentarz Tomasza

To był niemiecki zespół Neuschwanstein działający w latach siedemdziesiątych, a teraz wydany na kompaktowej płycie przez firmę Musea. Płyta nazywa się "Battlement" i serdecznie za nią dziękuję chłopcom z ArtRocka z Krakowa, muszę powiedzieć, że to chyba najwspanialsza płyta jaką od Was w ogóle dostałem. Proszę Państwa, za dwa tygodnie pomyślałem sobie, że chyba zrobimy dłuższe spotkanie związane z korespondencją, bo tych listów się trochę naskładało, a nawet dzisiaj w przerwach między poszczególnymi zapowiedziami sobie te listy czytam i odkładam na taką kupkę i widzę, że niektóre sprawy należałoby poruszyć. Między innymi dziękują Państwo za płytę zespołu Legendary Pink Dots, prosząc o więcej. Tak się składa, że wziąłem ją z sobą, więc dzisiaj mogę to życzenie spełnić. Oto kolejne dwa utwory - "Guilty Man" i "Ghosts Of Unborn Children".

 

12. The Legendary Pink Dots - Guilty Man

13. The Legendary Pink Dots - Ghosts of Unborn Children

14. Komentarz Tomasza (brak)

15. Sygnał serwisu Trójki

16. Sygnał audycji

17. Hawkwind - Silver Machine

18. Komentarz Tomasza

Zapraszam Państwa na godzinę z zespołem Hawkwind. Dla mnie będzie to godzina wspomnień, ale mam nadzieję, dla niektórych z Państwa także pierwsze - i również mam nadzieję - atrakcyjne spotkanie z zespołem, który istnieje wciąż, a działa już od ponad dwudziestu lat. Pierwszy raz zetknąłem się z tym utworem, którego przed chwilą słuchaliśmy, utworem już historycznym - "Silver Machine", we wrześniu '72 roku. Byłem wtedy uczniem ósmej klasy szkoły podstawowej, chyba przygotowywałem się, ponury bardzo po zakończonych wakacjach, do uczenia się czegoś na następny dzień i włączyłem sobie radio i właśnie zaczął się ten utwór - "Srebrna maszyna". Bardzo się cieszę, że maszyna wciąż leci, przemierza przestrzenie kosmosu, bo muzykę zespołu Hawkwind nazwano space rockiem, czyli rockiem kosmicznym. Bardzo się cieszę, że zespół wciąż działa, ale zmartwiony jestem, że już nie jest taki popularny i nie jest taki znany jak kiedyś. Ale dlatego właśnie są płyty i możemy się czasami w nocy tak spotkać przy godzinie muzycznych wspomnień. Zespół Hawkwind, jak już powiedziałem, to legenda rocka, to żywa historia rocka i to przede wszystkim jeden człowiek, albo właściwie dwóch ludzi, ale jeden z nich jeszcze żyje i działa w grupie Hawkwind - Dave Brock. Drugi, współautor całego zespołu, zwariowany, kosmiczny poeta lat siedemdziesiątych - Robert Calvert już niestety nie żyje. A z zespołem Hawkwind wiąże się też trzecie nazwisko, muzyka, który zdobył popularność w zupełnie innej grupie, grupie, której muzyki raczej my nie słuchamy, przynajmniej ja nie słucham, bo jest dla mnie trochę zbyt hałaśliwa, mianowicie niejaki Lemmy, który założył zespół Motorhead, ale to już zupełnie inna sprawa. Zespół Hawkwind to, jak już powiedziałem, muzyka dość dziwna, dość złożona, muzyka dla ludzi z wyobraźnią i dlatego przed godziną zapowiadałem, aby wszyscy fani czegoś niesamowitego pozostali z nami szczególnie teraz. No cóż, następny utwór nazywać się będzie "Steppenwolf", czyli "Wilk stepowy".

 

19. Hawkwind - Steppenwolf

20. Komentarz Tomasza

"Steppenwolf", czyli "Wilk stepowy". Jeśli ktoś chce wiedzieć o czym jest ten utwór, niech koniecznie przeczyta książkę Hermana Hessego pod tymże tytułem - "Wilk Stepowy". Gdy ja to nagranie usłyszałem po raz pierwszy 16 lat temu, natychmiast to zrobiłem, to wspaniały horror psychologiczny. Zespół Hawkwind, zespół, który zadebiutował w '69 roku i wtedy był grupą zdecydowanie awangardową, gdyż bardzo śmiało korzystał z instrumentów elektronicznych i dlatego też jego muzykę nazwano space rockiem, czyli rockiem kosmicznym. Tymczasem muzycy Hawkwind rozpoczynali zdecydowanie jako zespół - no powiedzmy sobie szczerze - narkotyczny. Krążą legendy o tym, że byli tak naćpani na koncertach, że członkowie obsługi musieli ich trzymać za paski od spodni, żeby nie przewrócili się na scenie. Później jednak zaniechali zdecydowanie zażywania narkotyków, są już od wielu lat zdecydowanie odtruci, nawet wyrzucili Lemmiego w '76 roku, dlatego, że miał przy sobie narkotyki i zagroziło to ich pobytowi w Stanach Zjednoczonych. Zespół był popularny przez lata siedemdziesiąte, bardzo długo, a szczególnie pod koniec, kiedy to nowa fala wprowadziła modę na muzykę elektroniczną. I to bynajmniej nie zespół Hawkwind zaczął hołdować modzie, po prostu - jak napisano w prasie muzycznej - muzyczna scena dogoniła zespół. Jak już powiedziałem, jest to muzyka dość niesamowita. Muzycy Hawkwind nie straszą jednak wampirami, natomiast straszą nuklearną zagładą, straszą wyniszczeniem środowiska naturalnego, bezmiarem zimnej przestrzeni kosmicznej, mechanizacją świata, zbuntowanymi robotami, klonowaniem, czyli wszelkimi rozkoszami współczesnej medycyny i wojownikami na krawędzi czasu. Kolejny utwór nazywać się będzie "Who's Gonna Win The War", czyli "Kto wygra wojnę" - w domyśle - kto ją wygra kiedy wszyscy będą już martwi.

 

21. Hawkwind - Prelude

22. Hawkwind - Who's Gonna Win the War

23. Hawkwind - Robot

24. Komentarz Tomasza

Chciałbym mieć cię zahibernowaną
I czekającą obok w świeżutkim ciele na mój powrót
Jednak twój stary nie podpisał na to zgody
I cóż, masz chyba teraz sześćdziesiątkę
A gdy powrócę, będziesz od dawna w ziemi

Pamiętam cię, jeszcze małolatę
Mam twoją replikę robota
Ale to straszne, mając orgazm wzdycha imię innego
Mimo to nie jestem sam
Jest nas dwudziestu, identycznych jak ja
Dzieci z probówki

Jestem produktem kloningu
To duch epoki
Pragnę jednak zobaczyć skrzydła prawdziwego ptaka
A nie kurę na baterię

 

25. Hawkwind - Spirit of the Age

26. Hawkwind - Damnation Alley

27. Komentarz Tomasza

"Damnation Alley", czyli "Aleja potępionych", utwór zainspirowany książką Richarda Żelaznego i filmem Stanley'a Kubricka "Dr Strangelove", a wcześniej "Spirit Of The Age" i "Robot". Dziś zespół Hawkwind towarzyszył nam przez całą godzinę i mam nadzieję nie była to dla Państwa godzina stracona. Dla mnie było to kilka wspaniałych wspomnień z przeszłości, bo wszystkich tych utworów z dużą rozkoszą zawsze słuchałem i mam nadzieję, że zespół Hawkwind nie zaginie, będziemy o nim pamiętać i może komuś kiedyś uda się pójść na jego koncert. A na wideo widziałem jeden i są to wspaniałe widowiska - zjadacze ognia, tancerki, po prostu prawdziwy teatr. Na koniec utwór dedykowany ptakom, dziesięć procent dochodu z tego utworu grupa Hawkwind przeznaczyła dla Towarzystwa Opieki Nad Ptakami. Utwór nazywa się "Wings".

 

28. Hawkwind - Wings

29. Komentarz Tomasza

I tak razem z zespołem Hawkwind powoli odlatujemy. Utwór nazywał się "Wings", czyli "Skrzydła". Mam nadzieję, że wszystkich ludzi z wyobraźnią ta muzyka zdążyła troszkę przez tę godzinę uskrzydlić. I cóż, kończymy już nasze dzisiejsze spotkanie, czas jeszcze na ostatni dzisiaj serwis Trójki.

 

30. Sygnał serwisu Trójki


Płyty wykorzystane w ramach audycji

Neuschwanstein - Battlement (1979)

The Bollock Brothers - Mythology (1989)

The Legendary Pink Dots - Shadow Weaver (1992)

Wojciech Kilar - Bram Stoker's Dracula (Original Motion Picture Soundtrack) (1992)



Komentarze/recenzje

W owym czasie Telewizja Polska nadawała cykl filmów Rogera Cormana opartych na twórczości Edgara Allana Poe, zazwyczaj z Vincentem Pricem w roli głównej ("Zagłada domu Usherów", "Kruk", "Maska czerwonego moru"). Tomek co dwa tygodnie komentował na bieżąco poszczególne ekranizacje, przy okazji nie zostawiając suchej nitki na tłumaczach polskich dialogów. Omawiając błędy wychwycone w "Masce czerwonego moru" ("there s only one candle to burn ? jak można było to przetłumaczyć jako zapalam świecę???"), Tomek pozwolił sobie na zgryźliwy komentarz: "Sam proponowałem swoje usługi firmie odpowiedzialnej za te tłumaczenia, niestety ta wolała zapłacić partaczowi".


Autor: Grzegorz Fik


W audycji z 19.03.1993 Tomek zapowiedzial rowniez, ze odebral wlasnie listy dialogowe i zabiera sie do pracy nad solidnym tłumaczeniem filmu "Dracula" z 1979 roku jaki TVP 1 bedzie pokazywac za 2 miesiace. "Dracula" film fab. USA, 1979, 105 minut. reż. John Badham wyk. Frank Langella, Laurence Olivier, Donald Pleasence, Kate Neligen jako Lucy Czytał Janusz Szydłowski.


Autor: Maciej Skulski