The Cure - Disintegration (dokończenie) + maxi single
«1989-09-11»
Romantycy Muzyki Rockowej
Komentarz
The Cure - Disintegration (dokończenie) + maxi single
Audycja dzięki
Grzegorz Fik - data
AkoBe - data
Vampirek - komentarz - treści komentarzy
Grzegorz Fik - opis
AkoBe - opis
Opis
1. Komentarz Tomasza (niekompletny, brak początku)
(...) Najpierw będzie ten właśnie utwór, "The Same Deep Water As You" - "Jestem na równie głębokiej wodzie jak ty"; później tytułowa kompozycja płyty "Disintegration" - "Dezintegracja"; później "Homesick", czyli "Tęsknota za domem" bądź też "Mdłości za domem", bo jak się dowiemy później z tekstu, bohater wcale nie chce wracać do domu i utwór "Untitled", czyli "Bez tytułu", na tej kompozycji kończy się płyta kompaktowa; później z maksisingla "Lullaby" utwór "Out Of Mind", czyli "Obłęd" i utwór "Lullaby (Extremix)", czyli taki ekstremalny miks trwający prawie osiem minut. A więc proszę Państwa, The Cure - "Disintegration", część druga.
2. The Cure - The Same Deep Water as You
3. The Cure - Disintegration
6. The Cure - Out of Mind
7. The Cure - Lullaby (Ext Remix)
8. Komentarz Tomasza (niekompletny, brak początku)
(...) Pocałuj mnie na pożegnanie
Wynurzam się tuż przed zapadnięciem w sen
Teraz coraz niżej, coraz wolniej
Najdziwaczniejszy grymas twych ust
Lecz ja nie widzę
Nie czuję
Tylko mocno wznoszę swe ręce w milczeniu
Przed mymi gasnącymi oczami
A w moich oczach twój uśmiech
Ostatnia rzecz zanim odchodzę
Będę cię całował
Całował bez końca przez noce takie jak ta
Będę cię całował
I będziemy razem
"Disintegration".
Tęsknię za zdradzieckim pocałunkiem
Bezwstydnym pocałunkiem próżności
Za czymś delikatnym, czarnym
I jedwabiście przytulonym do mego boku
Usta, oczy, serce
Wszystko we krwi płynącej coraz grubszymi strumyczkami chciwości
Podczas gdy po troszku wywołują pragnienie
By zrezygnować z mojej partnerki
Tęsknię za zdradzieckim pocałunkiem
Pocałunkiem pełnym bólu
Zanim zaspokoję miłosne ciągoty do młodszego mięsa
Ten dźwięk, który towarzyszy zadawaniu głębokich ran
Podniesiona głowa na klęczkach
Nałogowa obłuda
Podczas gdy po troszku wywołuje pragnienie
By zrezygnować z mojej partnerki
Lecz nigdy nie powiedziałem, że zostanę do końca
Zostawiam cię zatem z dziećmi i pełną nadziei, że będę wracał
Krzyczącą w nadziei, że będę milczał
Krzyczącą na mnie bez końca
Zostawiam ci fotografie
Obrazki zdradliwych plam na dywanie
I plam na całym otoczeniu
Piosenki o szczęściu mamrotane we snach
Kiedy oboje dobrze wiedzieliśmy
Że taki będzie koniec
A więc doszło znowu do rozpadu
Znowu tłukę się, jakbym był zrobiony ze szkła
Znowu naprawiam wszystko za plecami
Znowu wstrzymuję oddech ze strachu, by nie usnąć
Znowu staram się wyrzucić wszystko z pamięci
Znowu kaleczę się aż do szpiku kości
I tak w kółko i wszystko się znowu rozlatuje, bez końca
Teraz gdy wiem, że rozpadam się na kawałki
Wyrwę sobie serce i nakarmię nim kogokolwiek domagającego się współczucia
Krokodyle płaczą żądając miłości od tłumu
I wiwatowanie od każdego
Kto spadł z nieba przez szklany dach
Przez dach twoich ust
Przez usta twych oczu
Przez oko igielne
Mnie łatwiej jest zbliżyć się do nieba
Niż kiedykolwiek poczuć się zdrowym i całym
Nigdy nie powiedziałem, że zostanę do końca
Wiedziałem, że ciebie zostawię z dziećmi
I tym wszystkim krzyczącą tak w norze szczerości
Krzyczącą na mnie bez przerwy
Zostawiam ci fotografie
Obrazki zdradliwych plam na dywanie i plam na pamięci
Piosenki o szczęściu mruczane we snach
Kiedy oboje dobrze wiedzieliśmy, jaki zawsze jest koniec
"Homesick".
Hej, jeszcze jednego i pójdę sobie
Wszystko, co wygrywasz dziś, staje się niczym
A ja zapominam, jak się poruszać, gdy tak mnie suszy
A moje oczy wypalają serca w skrwawionym niebie
Ach to było słodkie, było szalone, ach, jak my
Drżałem, powtarzałem uparcie, kochanie
Kochanie, bądź przy mnie
Więc jeszcze jednego
Kolejny kieliszek inspiruje we mnie to pragnienie
By nigdy nie wrócić do domu
Jeszcze jednego i pójdę sobie
Wszystko, co wygrywasz dziś, staje się niczym
Więc jeszcze jednego
Kolejny kieliszek inspiruje we mnie to pragnienie
By do domu nie wrócić nigdy
"Untitled".
Beznadziejnie unoszę się znowu w oczach ducha
Znowu na kolanach z rękami w powietrzu
Ponownie zanurzam twarz we wspomnieniach o tobie
Lecz nigdy nie wiem, czy to się dzieje naprawdę
Nigdy nie wiem, jak chciałem się poczuć
Nigdy nie powiedziałem dokładnie tego
Co chciałem ci powiedzieć
Nigdy nie zdobyłem się na słowa
Które mogły ci coś wyjaśnić
Nigdy nie wiedziałem jak sprawić
By stały się wiarygodne
A teraz czas już minął
Jeszcze jedna niespełniona chwila
Beznadziejnie walczę z szatańską daremnością
Czuję, jak potwór opanowuje mnie coraz bardziej
Czuję, jak chciwie pożera moje serce
Nigdy nie pozbędę się tego bólu
Nie będę już nigdy marzył o tobie
Proszę Państwa, to byłoby na dzisiaj wszystko. Chciałbym na koniec jeszcze zapowiedzieć, że wszyscy sympatycy zespołu The Cure, którzy pragną nie tylko słuchać, ale także oglądać, mogą w wypożyczalni w Warszawie, w Hali Banacha, a także w wypożyczalni na ulicy Rozbrat 2, również w Warszawie, wypożyczyć kasety z nagraniami koncertowymi, z teledyskami, w ogóle poznać Roberta Smitha wizualnie. Pragnę też podziękować wszystkim zaprzyjaźnionym wypożyczalniom za całokształt działalności, a więc przede wszystkim firmie "Janek i Jacek", Capri 2/1, która jest firmą nagraniową, ale dla nas udostępnia płyty, a także firmie "Combo", Słupecka 8, firmie "Berg", Warszawa, Solec 50 i firmie "Underground" przy ulicy Filtrowej koło placu Narutowicza. Podaję te adresy między innymi dlatego, że ostatnio otrzymałem kartkę z pytaniem, gdzie zaopatruję się w płyty do swoich audycji. Myślę, że to jest pełna odpowiedź. No cóż, dziękują Państwu za uwagę Janusz Grządziela i Tomasz Beksiński. Do usłyszenia.
9. Komentarz spikera
Minęła godzina dwudziesta trzecia. Słuchają Państwo Programu Drugiego. Zapraszam teraz do wysłuchania ósmego fragmentu powieści Marii Nurowskiej - "Postscriptum".
Płyty wykorzystane w ramach audycji
The Cure - Disintegration (1989)
The Cure - Lullaby (maksisingiel) (1989)