Audycja z termosem
«1999-05-15»
Trójka Pod Księżycem
Komentarz
Druga część koncertu Porcupine Tree. Muzyka z Wyspy Piratów. W Nieznanym Kanonie Rocka: Andromeda, płyta Andromeda. A na zakończenie "Różowa Godzina".
Audycja dzięki
Vampirek - komentarz - treść komentarzy
Kieloo - pochodzenie
AkoBe - pochodzenie
pOrCuPiNe - pochodzenie - fragment
Lordmoon - pochodzenie - fragment
Opis
1. Peter Murphy - Big and Tiny (Live)
2. Komentarz Tomasza
Powitał Państwa Peter Murphy, a do powitań dołącza się Tomasz Beksiński. Mamy trójkową noc księżycową i jest maj, i jest zimno jak cholera, więc szybko spróbujemy się rozgrzać. To było zaledwie trzy dni temu - 12 maja w warszawskiej "Stodole" grupa Porcupine Tree dała bardzo, bardzo, bardzo gorący koncert, którego pierwszą część transmitowaliśmy dla Państwa na żywo, właśnie wtedy, a część druga pojawi się za chwilę zgodnie z zapowiedziami i prognozami. Trudno w kilku słowach powiedzieć jak było. Ja zresztą sądzę, że już na antenie Trójki było sporo na ten temat. Ja mogę od siebie dodać, że dla mnie przynajmniej było dobrze, mimo to, że "Stodoła" nie należy do klubów o najlepszej akustyce. Przede wszystkim było ciepło, było bardzo żywiołowo, było wręcz wizjonersko i rockowo zarazem. Ci, którzy nie zjawili się na koncercie, którzy nie mogli tam przyjść, niech teraz żałują. Ale ja się cieszę, że mogę z Państwem posłuchać drugiej części tego występu, bo moim zdaniem była znacznie ciekawsza, jeśli idzie o zawartość muzyczną. I oto co w niej było, oto co za chwilę, ponad 47-minut muzyki. "Slave Called Shiver", czyli "Niewolnik dreszczem zwany" oraz "Tinto Brass" - dwa utwory z najnowszej płyty "Stupid Dream". Tinto Brass, nawiasem mówiąc, to reżyser, nazwisko... to nazwisko reżysera, który między innymi nakręcił kontrowersyjny i koszmarnie nudny, kretyński film "Mężczyzna, który patrzy". Ten film był niedawno emitowany w telewizyjnej Jedynce i z tego, co wiem, wywołał burzę sprzeciwów i kontrowersji. Nie wiem naprawdę, jak mógł, bo ja kiedyś próbowałem obejrzeć go z kasety i zasnąłem po kilku minutach. "Tinto Brass" to będzie utwór drugi. Utwór trzeci i tutaj się zaczęły rodzynki: "Sky Moves Sideways", czyli "Niebo się kołysze", jeden z moich absolutnie ukochanych utworów grupy Porcupine Tree, później "Nine Cats" - "Dziewięć kotów", "Dislocated Day" - "Przemieszczony dzień" i na zakończenie na ostatni bis "Radioactive Toy" - "Radioaktywna zabawka". Przed Państwem grupa Porcupine Tree, jest to retransmisja drugiej części koncertu, który odbył się 12 maja w "Stodole".
3. Porcupine Tree - Slave Called Shiver
4. Porcupine Tree - Tinto Brass
5. Porcupine Tree - The Sky Moves Sideways
6. Porcupine Tree - Nine Cats
7. Porcupine Tree - Dislocated Day
8. Porcupine Tree - Radioactive Toy
9. Komentarz Tomasza
Tak się to mniej więcej zakończyło, proszę Państwa o godzinie plus minus 22 w środę 12 maja w warszawskim klubie studenckim "Stodoła". Grupa Porcupine Tree - pierwszy koncert w Warszawie, drugi pobyt w Polsce. Mam nadzieję, że Ci wszyscy, którzy byli na tym koncerciem, zgodzą się ze mną, że było to wydarzenie. A ci wszyscy, którzy słuchali go w środę podczas transmisji części pierwszej i teraz części drugiej również zgodzą się ze mną, że zespół był w świetnej formie i naprawdę zagrał, jak należy. Steven Wilson, Richard Barbieri, Colin Edwin i Chris Maitland, czyli Porcupine Tree. Po kolei utwory: "Slave Called Shiver", "Tinto Brass", "The Sky Moves Sideways", "Nine Cats", "Dislocated Day" i "Radioactive Toy". Miło słuchać jak ten zespół się rozwija i zmienia z płyty na płytę. A tak nawiasem mówiąc, to żałowałem bardzo, że nie mogłem również pojechać na jeden z następnych koncertów, które no myślę, odbywały się może w trochę innych, bardziej akustycznych salach. I kto wie, czy muzyka nie zabrzmiałaby tam lepiej dla tych, którzy przyszli posłuchać jej bezpośrednio na żywo, bo tutaj słuchałem razem z Państwem na słuchawkach i no mogę szczerze powiedzieć, że ten dźwięk był bardzo, bardzo dobry. No cóż, mamy za sobą ten wspaniały koncert niebawem ciąg dalszy naszego programu, ale ponieważ zaczął Peter Murphy, to tę godzinę niech on również zakończy.
10. Peter Murphy - Cool Cool Breeze
11. Closterkeller - Na krawędzi
12. Komentarz Tomasza
My jesteśmy zdecydowanie na krawędzi nocy. To był Closterkeller i utwór "Na krawędzi" - aktualny przebój tego zespołu z przepięknej płyty "Graphite". Sobotnio-niedzielna "Trójka pod księżycem", proszę Państwa. Godzina druga się rozpoczyna, znaczy się nie godzina druga na zegarku, tylko godzina druga naszego spotkania. A co jeszcze przed nami. Muzyka, między innymi muzyka z "Wyspy piratów" już wkrótce. W "Nieznanym kanonie rocka" po godzinie drugiej w nocy Andromeda dzisiaj. A potem będzie różowa seria - Legendary Pink Dots. Ale teraz coś z zupełnie innej beczki.
13. Sygnał audycji
14. The Cranberries - Delilah
15. Komentarz Tomasza
Grupa Cranberries z płyty "Bury the Hatchet" mój ukochany fragment. Gdyby ten zespół grał przez cały czas w ten sposób, to byłby jednym z moich ukochanych zespołów, bo szczerze się Państwu przyznam, lubię kobiety, które tak krzyczą i muzykę tak dynamicznie im przy tym towarzyszącą. Cranberries utwór "Delilah". Wbrew pozorom nie jest to nowa wersja słynnej piosenki Toma Jonesa, tylko zupełnie nowa opowieść o Delilahi. Słucham tego utworu codziennie rano, codziennie po południu i codziennie wieczór, ale najczęściej jednak rano, bo zdecydowanie pomaga mi wstać. Proszę Państwa, mówiłem przed tygodniem, żeby oglądać "Wyspę piratów" nie tylko dlatego, że jest to film no jakich mało ostatnio, bo niestety w tej chwili w kinie kręci się nie wiele przygodowych, kostiumowych filmów z dużym rozmachem. Tylko raczej, jeżeli są to filmy z rozmachem, to pirotechnika tutaj góruje nad efektami natury wizualnej, powiedziałbym, czyli nad strojami, nad krajobrazami, nad tym wszystkim. Mamy najczęściej jakiegoś umięśnionego kretyna, który demoluje całe miasto, rozwala czterystu pięćdziesięciu złych, którzy strzelają do niego z siedmiuset różnych karabinów maszynowych kilkoma tysiącami nabojów. Natomiast on jednym strzałem między oczy likwiduje ich wszystkich nawet niedraśnięty w mały palec u lewej nogi, ale tak to jednak się niestety w tej chwili dzieje w kinie. Film "Cutthroat Island", czyli "Wyspa piratów" z tego, co wiem, niestety nie odniósł sukcesu i dlatego z dużym bólem muszę się Państwu przyznać, nie mam go w swoich zbiorach i nie nagrałem go nawet dzisiaj, ponieważ tego szerokoekranowego filmu w wersji telewizyjnej oglądać się po prostu nie da, on traci wszystko. Ale muzyka, muzyka na szczęście pozostaje nienaruszona. Muzyka jest fenomenalna, porywająca, wspaniała i muszę się dzisiaj z Państwem tą muzyką podzielić. Skomponował ją niejaki John Debney - kompozytor, którego tutaj jest dość spora filmografia, można powiedzieć wymieniona, bo skomponował muzykę do wielu różnych filmów telewizyjnych i nie tylko, ale wstyd przyznać nie widziałem żadnego z nich. Dlatego w pierwszej chwili zastanawiałem, któż to jest ten John Debney, że był w stanie stworzyć coś tak pięknego, coś tak porywającego. Słuchając tej płyty, właściwie widzi się ten film. I dlatego w naszym cyklu można powiedzieć takim "spoza nawiasu rocka", bo to nie będzie muzyka rockowa, ale będzie miała trochę takiego rozmachu. Dzisiaj za chwilę kilka tematów Johna Debneya z "Wyspy piratów". Po kolei: motyw przewodni, czyli sam początek filmu - "Morgan's Ride", tak to się nazywa; później "To the Bottom of the Sea" - "Do dna morza", to jest ten fragment, kiedy ojciec Morgan spada w głębinę przyczepiony do kotwicy na początku zaraz; później "Bitwa", jeden z najbardziej monumentalnych fragmentów i wielki finał - "It's Only Gold" - "To tylko złoto". John Debney - "Wyspa piratów".
16. John Debney - Main Title: Morgan's Ride - Cutthroat Island (1995) - muzyka do filmu
17. John Debney - To the Bottom of the Sea - Cutthroat Island (1995) - muzyka do filmu
18. John Debney - The Battle - Cutthroat Island (1995) - muzyka do filmu
19. John Debney - It's Only Gold/End Credits - Cutthroat Island (1995) - muzyka do filmu
20. Komentarz Tomasza
John Debney i muzyka do filmu "Cutthroat Island", czyli "Wyspa piratów". To były tylko cztery tematy, ale bardzo dużo muzyki. Motyw przewodni, następnie "To the Bottom of the Sea", "The Battle" i "It's Only Gold" - wielki finał, to również ta muzyka, która towarzyszyła ostatnim finałowym napisom, a sporo ich było. Film reżyserował niejaki Renny Harlin, któremu wcześniej udało się niezłą pozycję załapać w Hollywood po nakręceniu drugiej części "Szklanej pułpaki". Niestety "Wyspa piratów" mimo to, że jest to film tak widowiskowy, że po prostu, mówiąc potocznie, szczęka opada do ziemi, nie odniósł sukcesu i Renny Harlin szybko, również ze swoją żoną Geeną Davis, nakręcił inny bardzo przygodowy, ale w zupełnie innym stylu utrzymany film "Long Kiss Goodnight", czyli "Długi pocałunek na dobranoc". Muszę Państwu powiedzieć, że gdy oglądałem "Wyspę piratów" w kinie to miałem łzy szczęścia na twarzy, tak mi się to podobało, a gdy obejrzałem wersję telewizyjną, miałem łzy rozpaczy, ile ten film stracił na małym ekranie. Cóż, poczekajmy na DVD, może wtedy wersja szerokoekranowa będzie również nareszcie dostępna. Proszę Państwa, powiedziałem przed tygodniem, kiedy słuchaliśmy fragmentów nowej płyty grupy Barclay James Harvest, że jeden z utworów kojarzy mi się z wczesnymi nagraniami Pink Floyd i The Beatles. I niestety pomyliłem się, odtworzyłem Państwu nie ten utwór, o który chodziło. Chodziło mi wtedy o utwór "Sitting Upon a Shelf".
21. Barclay James Harvest Through the Eyes of John Lees - Sitting Upon a Shelf
22. Komentarz Tomasza
Barclay James Harvest i "Sitting Upon a Shelf" z najnowszej płyty "Nexus". I teraz czas na kolejny odcinek naszej zabawy w poszukiwanie ukrytych tematów, które się pojawiają po latach, czyli skąd my to znamy. To kiedyś bardzo, bardzo dawno temu udało mi się zauważyć spore podobieństwo między tymi dwoma utworami, które za chwilę. I od tamtego momentu zacząłem się bardzo uważnie przysłuchiwać niektórym poczynaniom grupy Barclay James Harvest, której przed chwilą słuchaliśmy w najnowszym utworze. Bo jak się okazało, w połowie lat 70, muzycy tej grupy lubili brać na warsztat cudze utwory i robić z nich swoje, tak jak na przykład "Nights in White Satin" przerobione na "Poor Man’s Moody Blues", tym utworem przywitałem Państwa na przykład przed tygodniem. Czy swoiście inna, ale bardzo intrygująca wersja nowojorskiej katastrofy górniczej Bee Gees pod tytułem "1941 Mining Disaster". Okazało się, że utwór "Sailing", który spopularyzował w '75 roku Rod Stewart, a wcześniej skomponowali, również wykonywali bracia Sutherland, chyba zainspirował Johna Leesa do stworzenia jednego z najpiękniejszych utworów Barclay James Harvest - "Suicide?", chociaż nie jest to dokładnie ta sama melodia, ale jakże podobna. Posłuchajmy.
23. Rod Stewart - Sailing
24. Barclay James Harvest - Suicide?
25. Komentarz Tomasza
Barclay James Harvest i "Suicide?", czyli "Samobójstwo" ze znakiem zapytania, a wcześniej Rod Stewart i "Sailing" - dwa bardzo podobne utwory. Jeśli chodzi o ten ostatni, to Państwo słyszeli wszystko to, o czym John Lees wcześniej śpiewał. Ja już opowiadałem parokrotnie ten utwór, ale przypomnę krótko. Bohater opuszczony przez dziewczynę wstaje rano, udaje się do klubu o nazwie "Straceniec", wjeżdża windą na dach, staje na samej krawędzi, wtedy słyszy z tył głos mówiący: "w samą porę" i silna ręka spycha go w dół. Tutaj mamy jak gdyby kolejny łącznik z utworem, który pojawi się po serwisie. Można powiedzieć, że to też pewna współzależność, ale nie muzyczna tylko tekstowa. W utworze "Perła" grupy Closterkeller Anja śpiewa: "z obszaru ukrytego silna ręka mnie popycha w przód". I wiadomo, ten utwór również jest o skakaniu, ale nie z najwyższego piętra na dół tylko do morza. Tak więc za chwilę serwis, potem Closterkeller, ale teraz jeszcze krótki wypad na morze w okolicy Jamajki.
26. John Debney - Setting Sail - Cutthroat Island (1995) - muzyka do filmu
27. Closterkeller - Perła
28. Komentarz Tomasza
Jeden z mroczniejszych fragmentów bardzo pięknej, bardzo nastrojowej płyty Closterkeller - "Graphite", która właśnie niedawno się ukazała i która wydaje mi się, będzie naszą polską płytą roku. Ja przynajmniej nie prorokuję, aby w tym roku w naszym kraju pojawiło się coś, co byłoby w stanie choćby o połowę nawet dorównać tej płycie. Teraz "Nieznany kanon rocka". Na samym początku przypomnę jeszcze Państwu, że jak tylko rozlegnie się muzyka, co już wkrótce nastąpi, będą Państwo mogli dzwonić do mnie tutaj, numer 645-22-33, 645-22-33 w Warszawie oczywiście. I możemy sobie rozmawiać już tak plus minus do końca, bo muzyki później też będzie sporo i będą to dłuższe odcinki. Jak wspomniałem już wcześniej grupa Legendary Pink Dots, o którą Państwo od dawna prosili, pojawi się gdzieś tak około godziny trzeciej. Ale teraz grupa Andromeda w "Nieznanym kanonie rocka". Grupa, która nagrała tylko jedną płytę, chociaż niepublikowanego bądź tylko na singlach publikowanego materiału było prawie tyle, co na następną pełną płytę i wydany na kompakcie album debiutancki, jedyny Andromedy, zawiera te wszystkie utwory. My jednak w "Nieznanym kanonie rocka" słuchamy tylko tych płyt, które... w takim... płyt w takim kształcie, w jakim one się ukazały kiedyś. Tak więc posłuchamy tylko tych zasadniczych utworów, to będzie ponad 40-minut muzyki. Zespół powstał gdzieś tak około '68 roku i założył go nie jaki John Cann, zwany także John Du Cann, który później i chyba dlatego Andromeda się rozwiązała, przeszedł do grupy Atomic Rooster. Założył ten zespół wraz z byłymi członkami takiej psychodelicznej grupy o nazwie Attack, o której właściwie nic nie wiemy. Jednakże wszyscy ci muzycy bardzo szybko odeszli. On wtedy zatrudnił innych, z tych innych też wymienił się później perkusista i tak powstało trio Andromeda, które w składzie: John Du Cann - gitara i śpiew, Mick Hawksworth - gitara basowa i śpiew oraz Ian McLane - perkusja, zrealizowało płytę pod tytułem "Andromeda", która została nagrana dla firmy RCA w roku 1969, a już w '70 zespołu nie było niestety. Płyta naprawdę oryginalna, naprawdę ciekawa i naprawdę warta poznania. Ja wiem, że Państwu się fragmenty tej płyty bardzo podobały, bo już kiedyś kilkakrotnie mieliśmy z nią tutaj do czynienia, dzisiaj po raz pierwszy w całości. Po kolei: "Too Old", czyli "Zbyt stary"; "Day of the Change" - "Dzień zmiany"; "And Now the Sun Shines" - "I teraz słońce będzie świecić"; "Turns to Dust", to jest utwór trzyczęściowy, "Turns to Dust", czyli "Zamienia się w pył"; "Return to Sanity" - "Powrót do zdrowego stanu umysłu" można powiedzieć, "Powrót do normalności" nawet, też trzyczęściowy utwór; później "The Reason", czyli "Przyczyna"; "I Can Stop the Sun" - "Mogę zatrzymać słońce" i znów trzyczęściowy, ponad 8-minutowy na zakończenie utwór "When to Stop" - "Kiedy przestać". Przed Państwem w "Nieznanym kanonie rocka" Andromeda.
30. Andromeda - Day of the Change
31. Andromeda - And Now the Sun Shines
32. Andromeda - Turns to Dust
- Discovery
- Sanctury
- Determination
33. Andromeda - Return to Sanity
- Breakdown
- Hope
- Conclusion
34. Andromeda - The Reason
35. Andromeda - I Can Stop the Sun
36. Andromeda - When to Stop
- The Traveller
- Turning Point
- Journey's End
37. Komentarz Tomasza
I tak kończy się płyta zespołu Andromeda pod tytułem "Andromeda" wydana w 1969 roku. John Cann albo John Du Cann - gitara i śpiew, Mick Hawksworth - gitara basowa i śpiew, Ian McLane - instrumenty perkusyjne. Bardzo dynamicznie i efektownie grające trio. Po kolei następujących utworów słuchaliśmy: "Too Old", czyli "Zbyt stary"; "Day of the Change" - "Dzień zmiany"; "And Now the Sun Shines" - "I teraz słońce będzie świecić" albo "Teraz słońce świeci; "Turns to Dust" - "Zamienia się w pył, trzy części: "Discovery" - "Odkrycie", "Sanctury" - "Świątynia", "Determination" - "Determinacja"; "Return to Sanity", czyli "Powrót do zdrowia psychicznego", również trzy części: "Breakdown" - "Załamanie", "Hope" - "Nadzieja" i "Conclusion", czyli "Konkluzja", w tym utworze wykorzystano fragment kompozycji "Mars" z suity Gustava Holsta - "Planety". Później "The Reason", czyli "Przyczyna", "I Can Stop the Sun" - "Mogę zatrzymać słońce" i "When to Stop" - "Kiedy się zatrzymać", "Kiedy stanąć", również trzyczęściowy utwór: "The Traveller" - "Podróżnik", "Turning Point" - "Punkt zwrotny" i "Journey's End" - "Koniec podróży", to oczywiście koncert "Aranjuez" - Rodrigo na zakończenie. Słuchając tego, sobie pomyślałem, że szkoda, że nie przyniosłem właściwego koncertu "Aranjuez" i nie posłuchałem z Państwem tego fragmentu teraz na zasadzie takiej konkluzji, bo to byłoby coś naprawdę przepięknego. To był nasz "Nieznany kanon rocka" - grupa Andromeda, płyta "Andromeda", rok '69. Natomiast teraz chciałbym powiedzieć, że podobno, taką plotkę słyszałem, Legendarne Różowe Kropki mogą przyjechać znowu do nas w czerwcu podobno. Ja jeszcze nie znam szczegółów, to jest straszne, że ja dowiaduje się takich rzeczy okrężną drogą. Ale cóż spróbuję wysondować sprawę i powiedzieć Państwu za dwa tygodnie, bo wtedy się spotkamy... nie za dwa, za trzy tygodnie, za trzy, bo za tydzień i za dwa tygodnie będzie Piotr Kosiński. My się spotkamy dopiero na początku czerwca, ale myślę, że do tego czasu będę miał już pełne dossier informacji, jeśli to prawda i wszystko Państwu powiem. Natomiast dziś przez najbliższą godzinę Legendary Pink Dots w Programie Trzecim. Wiem, że Państwo już długo czekali na taką godzinę. Dla mnie tak naprawdę wielka miłość do tego zespołu zaczęła się od tej piosenki.
38. The Legendary Pink Dots - Belladonna
39. Komentarz Tomasza
Legendary Pink Dots z płyty "The Maria Dimension", utwór "Belladonna". Utwór, który mnie po prostu przed laty zaczarował. Proszę Państwa, ukazała się niedawno płyta koncertowa pod tytułem "Live at The Metro", zarejestrowana 11 listopada zeszłego roku, czyli '98, w Chicago. I chciałbym w tej chwili zaproponować Państwu dłuższy fragment z tego wydawnictwa. Będą to trzy utwory: "Fate's Faithful Punchline", "Pain Bubbles" i "Grain Kings 98". Grupa Legendary Pink Dots na żywo.
40. The Legendary Pink Dots - Fate's Faithful Punchline
41. The Legendary Pink Dots - Pain Bubbles
42. The Legendary Pink Dots - Grain Kings 98
43. Komentarz Tomasza
Legendary Pink Dots - "Live at The Metro", tak nazywa się płyta wydana stosunkowo niedawno przez SPV Poland, koncert z Chicago z 11 listopada zeszłego roku. Są naprawdę niesamowici, kiedy się rozkręcą. Szczególnie pamiętam z ostatniej trasy, kiedy byli w Polsce dwa lata temu jak grali właśnie "Grain Kings", szczególnie na koncercie w Łodzi pamiętam, że wręcz uniosła mnie ta muzyka kilkanaście centymetrów nad ziemię. Jeszcze dwa fragmenty z tej płyty: utwór "Spike" oraz kompozycja bardzo stara, bo z albumu "Curse" o bardzo dziwacznym tytule, praktycznie nie potrafię go wymówić - " Aarzhklahh Olgevezh!", coś... bardzo dziwne, nie wiem, co to w ogóle znaczy. Ale wiem, że Legendary Pink Dots lubują się czasami w takiej dziwnej pisowni, w dziwnych słowach, które są trochę może dźwiękonaśladowcze albo też mają jakieś znaczenie w ich tajemnym języku. W każdym razie utwór jest bardzo, bardzo intrygujący. Legendary Pink Dots - "Live at The Metro".
44. The Legendary Pink Dots - Spike
45. The Legendary Pink Dots - Aarzhklahh Olgevezh!
46. Komentarz Tomasza
Legendary Pink Dots - "Live at The Metro". I mam dla Państwa jeszcze fragment innego koncertu, o rok jest to starszy koncert, z roku 1997. Odbył się 13 października w Portland - "Live at La Luna" to już zupełnie bootleg, który otrzymałem dzięki sympatycznemu Alesiowi z Czech - serdecznie dziękuję. I z tego bootlega przed Państwem jeszcze trzy utwory w wykonaniu grupy Legendary Pink Dots dzisiaj. "Harvest Babies", "Velvet Resurrection" i "Hellsville".
47. The Legendary Pink Dots - Harvest Babies
48. The Legendary Pink Dots - Velvet Resurrection
49. The Legendary Pink Dots - Hellsville
50. Komentarz Tomasza i Romana Dziewońskiego
Tomasz Beksiński: Pozostawiam Państwa w takim trochę maniakalo-piekielnym nastroju, utwór nazywał się "Hellsville". Grupa Legendary Pink Dots to był album koncertowy, nieoficjalny, nagrania z Portland z października '97 roku. Proszę Państwa, za tydzień i za dwa tygodnie Piotr Kosiński, ja będę dopiero za trzy tygodnie. A teraz już przepraszam bardzo Romana Dziewońskiego za te dwie minuty, które mu zabrałem. Mam nadzieję, że nastrój, jaki pozostawię po sobie, nie wpłynie na dalszy ciąg programu.
Roman Dziewoński: Ten śmiech diabelski kończący Twoje spotkanie z Państwem, no cóż, przewrotnie...
Płyty wykorzystane w ramach audycji
Barclay James Harvest - Octoberon (1976)
Barclay James Harvest Through the Eyes of John Lees - Nexus (1999)
Closterkeller - Graphite (1999)
John Debney - Cutthroat Island Original Soundtrack (1995)
Peter Murphy - Recall (EP) (1998)
Rod Stewart - Atlantic Crossing (1975)
The Cranberries - Bury the Hatchet (1999)
The Legendary Pink Dots - The Maria Dimension (1991)
The Legendary Pink Dots - Live at La Luna (bootleg) (1997)
The Legendary Pink Dots - Live at The Metro (1999)