Bez ceregieli
«1999-05-08»
Trójka Pod Księżycem
Komentarz
Z cyklu Nieznany Kanon Rocka: Mike Batt z London Symphony Orchestra: Schizophonia. A ponadto Bloodrock, The Cranberries, Steve Hackett, Closterkeller. A także niesamowity utwór Savage Rose, o którym Tomasz wspomina: Ale jeden utwór sprawił, że marzyłem o tym zespole (...), kiedy w końcu udało mi się zdobyć płytę "In The Plane" i wreszcie porządnie usłyszeć utwór, przy którym demolowałem mieszkanie jako nastolatek.
Audycja dzięki
Vampirek - komentarz - treści komentarzy
AkoBe - pochodzenie
Marcin Piasecki - pochodzenie - fragment
Opis
1. Barclay James Harvest - Poor Man's Moody Blues
2. Komentarz Tomasza
Tu "Trójka pod księżycem" od północy do czwartej rano, przed mikrofonem Tomasz Beksiński. A w programie: Barclay James Harvest, Cranberries, Steve Hackett, Closterkeller. W cyklu "Nieznany kanon rocka" Mike Batt i "Schizophonia". A potem ognista dawka koncertowego rocka - grupa Bloodrock z płyty "Bloodrock Live". Czekają nas też niespodzianki, ale teraz bez dalszych ceregieli czas na sygnał.
3. Sygnał audycji
4. The Cranberries - Animal Instict
5. Komentarz Tomasza
"Animal Instict", czyli "Zwierzęcy instynkt", utwór, który otwiera najnowszą płytę grupy Cranberries - "Bury the Hatchet", czyli "Zakopanie toporu" albo "Zakop topór" po prostu. Płyta bardzo piękna może trochę mniej drapieżna niż "To the Faithful Departed", ale naprawdę jest na niej kilka przepięknych utworów i dlatego dzisiaj przyjrzymy jej się trochę bliżej podczas najbliższych dwóch godzin naszego nocnego spotkania. Natomiast powiedziałem przed chwilą, że będą niespodzianki i chciałbym od takiej niespodzianki zacząć. To może nie będzie niespodzianka z ostatniej chwili, ale do mnie dotarła dziś. Peter Murphy, niejaki wokalista, były wokalista, kiedyś tam były wokalista grupy Bauhaus, a teraz znowu wokalista grupy Bauhaus, która jak wiemy, się reaktywowała i nawet opowiadałem Państwu, jak ładnie zagrała w Pradze w zeszłym roku. Wydał mini albumik, który nazywa się "Recall", zawiera dwa stare utwory w nowych wersjach i dwie nowe piosenki, z których jedna jest też w dwóch wersjach. Bardzo to intrygująca pozycja, a ponieważ dawno już nie było "kącika Petera Murphy'ego" to ta przyjemna niespodzianka, mówię nie z ostatniej chwili, bo płyta ukazała się jeszcze w zeszłym roku, ale do mnie trafiła dopiero dzisiaj, ta niespodzianka już teraz.
6. Peter Murphy - Big and Tiny (Live)
7. Peter Murphy - Surrendered
8. Komentarz Tomasza
Peter Murphy z albumiku "Recall". Najpierw utwór "Big Love of a Tiny Fool", czyli "Wielka miłość małego głupca", coś mi się zdaje, że ten utwór będzie często powracał. Na pewno dzisiaj też powróci w innej wersji, bo są dwie wersje tutaj, ja zacząłem od tej drugiej, tej akustycznej, tej naprawdę przepięknej. A później utwór nie gorszy, chociaż w trochę innym klimacie, taki bardzo arabski, a ja strasznie takie utwory lubię - "Surrendered", czyli "Całkowicie poddany". Peter Murphy - "Recall". No dobrze, że chociaż tyle, spodziewałem się całej, dużej, nowej płyty, ale dwa utwory, przy czym jeden w dwóch wersjach, to też coś, szczególnie że to takie utwory. Proszę Państwa, teraz przypomnę, bo już zbliżają się te wielkie dni, o koncertach grupy Porcupine Tree, która przyjedzie do Polski w przyszłym tygodniu i zagra w czterech miejscach. Przy okazji od razu powtórzę informację o biletach, właściwie numery telefonów, gdzie można dzwonić w sprawie biletów. Grupa rozpocznie występy w Warszawie 12 maja w klubie "Stodoła" i numer telefonu oczywiście do Warszawy, kierunek 022, a w Warszawie 825-60-31. Później 13 maja w Krakowie wystąpi Porcupine Tree w Kinoteatrze Telewizji Kablowych w dawnym "Związkowcu", do Krakowa kierunek 012 w Krakowie 411-59-84. 14 maja Lublin Centrum Kultury, do Lublina kierunek 081 i numer 532-87-00. Na koniec Filharmonia Pomorska w Bydgoszczy to będzie 15 maja, do Bydgoszczy kierunek 052 i w Bydgoszczy 345-71-43. Porcupine Tree przez najbliższe kilkanaście minut, przysłuchajmy się jak "Konają gwiazdy" i nie tylko.
9. Porcupine Tree - Stars Die
10. Porcupine Tree - Even Less
11. Komentarz Tomasza
Grupa Porcupine Tree wystąpi w Polsce już w przyszłym tygodniu. Przypominam raz jeszcze: w Warszawie 12 maja w "Stodole", w Krakowie 13 maja w Kinoteatrze Telewizji Kablowej w dawnym "Związkowcu", 14 maja w Centrum Kultury w Lublinie, a 15 w Filharmonii Pomorskiej w Bydgoszczy. Widziałem ten zespół na żywo przed dwoma lat, przed niespełna dwoma laty i był to dla mnie naprawdę wspaniały wieczór w Filharmonii w Krakowie. Mam nadzieję, że w "Stodole" w Warszawie będzie równie atrakcyjnie, chociaż może muzyka będzie troszkę inna, nie wiem, zobaczymy. Ostatnia płyta, z której pochodził słuchany przed chwilą utwór "Even Less" jest taka trochę bardziej rockowa, no ale zobaczymy. Miejmy nadzieję, że będzie sporo improwizacji, sporo takich pięknych klimatów, odlotowych klimatów, jakie lubimy. Proszę Państwa, zadałem zagadkę przed tygodniem w związku z najnowszą płytą grupy Closterkeller, która pachnie różami, jest przepiękna i wciąż jej słucham. Chciałem, żeby rozszyfrowali Państwo zagadkę tytułu "Ate", pierwszego utworu z tej płyty. No więc kilka listów przyszło z prawidłowymi odpowiedziami, natomiast niektóre osoby za bardzo starały się szukać przedziwnych rozwiązań. Tak więc zaznaczam "Ate" to nie jest skrót od a teraz coś z zupełnie innej beczki, bynajmniej. To jest po prostu skrót od ateista, ponieważ Anja jest znaną ateistką i dała wyraz swoim poglądom i swojej wierze właśnie w tym utworze. Closterkeller.
12. Closterkeller - Ate
13. Komentarz Tomasza
Anja Orthodox i Closterkeller, płyta "Graphite". Płyta długo oczekiwana, ale warto było czekać tak długo, bo jest prześliczna. W studiu rozszedł się właśnie różany zapach, takich różanych konfitur albo różanych perfum jak kto woli. Przypominam raz jeszcze, że ta płyta ma dwie edycje. Wersja troszkę wydłużona o dwa utwory: "Ewa i Adam" oraz "Dwa dni" wydana została w takiej tekturowej bardzo pięknej okładce. Natomiast wersja bardzo tradycyjna niestety tych dwóch utworów nie zawiera, ale ma jakiś program komputerowy. Tego to ja się na razie nie tykam, proszę Państwa. A my zostaniemy jeszcze przez moment przy "Graficie", bo utwór "Na krawędzi", który jest piosenką lansującą niejako tę płytę, promującą tę płytę, to utwór naprawdę wspaniały. Anja powiedziała, gdy rozmawialiśmy tutaj kilka tygodni temu, że jest to jej ulubiony przebój jak dotąd. Ciekawe, dlaczego akurat ten, może ze względu na tekst, który i mnie naprawdę bardzo się podoba. Tak więc Closterkeller i jeszcze dwa utwory z tej płyty: "Na krawędzi" i moja ukochana, nastrojowa, przepiękna ballada "Czas komety".
14. Closterkeller - Na krawędzi
15. Closterkeller - Czas komety
16. Komentarz Tomasza
Closterkeller to była "Kometa". Proszę Państwa i teraz "kącik filmowy". Niejaki Patrick Doyle nadworny kompozytor Kennetha Branagha skomponował też muzykę do filmu niedawno prezentowanego w telewizji - przed niespełna miesiącem - "Dead Again", czyli "Umrzeć powtórnie". Długo szukałem płyty z tą muzyką, bo jest ona wspaniała i w końcu mi się udało. I muszę się z Państwem podzielić moimi dwoma najbardziej ulubionymi fragmentami.
17. Patrick Doyle - The Headlines - Dead Again (1991) - temat z filmu
18. Patrick Doyle - Fate Happens / Death of a Mad Son - Dead Again (1991) - temat z filmu
19. Komentarz Tomasza
Muzyka, którą tygrysy lubią najbardziej. Patrick Doyle i dwa tematy z filmu "Dead Again", czyli "Umrzeć powtórnie". Ten ostatni szczególnie porywający, kiedy psychopatyczny morderca nadziewa się na wielkie nożyczki. Proszę Państwa, to był także nie tylko "kącik filmowy", ale także można powiedzieć "kącik spoza nawiasu rocka", a czasami takiej muzyki też słuchaliśmy. Jest minuta po pierwszej.
20. Sygnał serwisu Trójki
21. The Cranberries - Shattered
22. Komentarz Tomasza
To był zespół Cranberries i utwór "Shattered" z płyty "Bury the Hatchet". Proszę Państwa i teraz zapowiadana nowa płyta grupy Barclay James Harvest, która nazywa się "Nexus" i jest bardzo dziwną płytą, muszę Państwu powiedzieć, bo to już właściwie nie jest zespół Barclay James Harvest tylko jego połowa. Cóż się stało, po dwudziestu latach nieobecności wrócił do zespołu niejaki Woolly Wolstenholme - oryginalny pianista, który z tym zespołem debiutował pod koniec lat sześćdziesiątych i do '79 bodajże roku występował w składzie. Później zdecydował się odejść, nagrał jedną no ciekawą, ale niespecjalnie poruszającą płytę "Maestoso" i wszelki słuch o nim zaginął na prawie dwadzieścia lat. Powrócił, ale jak się okazało, nie żył najlepiej z niektórymi muzykami grupy, konkretnie z perkusistą Melem Pritchardem i Lesem Holyrodem - gitarzystą basowym. W związku, z czym ci dwaj panowie wzięli nogi za pas i wynieśli się z grupy. Został John Lees, który dostarczał nam tych najbardziej porywających utworów, takich jak słuchany dziś na samym początku "Poor Man's Moody Blues" na przykład czy "Suicide?", czy "Hymn" no i dokooptowano dwóch instrumentalistów, którzy zastąpili Holyroda i Pritcharda. Powstała płyta "Nexus" bardzo ciekawa i dziwna o tyle, że oprócz kilku nowych utworów zawiera też przeróbki, nowe wersje kompozycji sprzed lat takich jak: "The Iron Maiden", jak "Mockingbird", jak "Hymn", "Titles", czy "Loving Is Easy", ale nie te utwory nas teraz zainteresują. Mam dla Państwa trzy nowe, z których pierwszy jest taki dziwny trochę, kojarzy mi się z niektórymi, starymi bardzo utworami Pink Floyd i Beatlesów. Myślę, że to dość dziwnie zabrzmiało i intrygująco, niech Państwo posłuchają. "The Devils That I Keep", czyli "Diabły, które trzymam przy sobie". Później natomiast "Float", czyli takie "Unoszenie się w powietrzu" i to jest prześliczny utwór Woolly'ego oraz na zakończenie typowy John Lees - "Star Bright" - "Jasne światło gwiazd", można to tak tłumaczyć. Barclay James Harvest. Dla tych, którzy czekali płyta może troszkę rozczarowująca, ale lepsze to niż nic.
23. Barclay James Harvest Through the Eyes of John Lees - The Devils That I Keep
24. Barclay James Harvest Through the Eyes of John Lees - Float
25. Barclay James Harvest Through the Eyes of John Lees - Star Bright
26. Komentarz Tomasza
Barclay James Harvest z albumu "Nexus". "The Devils That I Keep", "Float" i "Star Bright" przed chwilą. No, gdyby więcej takich utworów było na tej płycie i więcej nowych to chyba podobałaby mi się bardziej, ale chociażby dla tych kilku warto ją mieć i także dla paru nowych wersji starych klasyków. Ciekaw jestem ile to już wersji utworu "Mockingbird" powstało, nie licząc oczywiście oryginalnej i także są koncertowe, strasznie dużo. Proszę Państwa, teraz trochę... trochę podobna muzyka, chociaż z zupełnie innej płyty. Już mówiłem jak piękny i porywający i przygnębiający czasami jest nowy album Steve Hacketta - "Darktown". Nie jest to może płyta zdecydowanie ponura, ale taka skłaniająca do refleksji. Na dzisiaj wybrałem cztery utwory: najpierw "Days of Long Ago" z bardzo pięknym tekstem, utwór śpiewać będzie Jim Diamond, później "Man Overboard", "The Golden Age of Steam" i "Jane Austen's Door". Steve Hackett.
27. Steve Hackett - Days of Long Ago
28. Steve Hackett - Man Overboard
29. Steve Hackett - The Golden Age of Steam
30. Steve Hackett - Jane Austen's Door
31. Komentarz Tomasza
Steve Hackett i trzy fragmenty płyty "Darktown". "Days of Long Ago", "Man Overboard", "The Golden Age of Steam" i przed chwilą "Jane Austen's Door". Wracamy do płyty grupy Cranberries. Troszkę inna muzyka, ale, ale myślę, że też się Państwu spodoba. "Bury the Hatchet" i jeszcze trzy utwory dzisiaj: "Promises", "Delilah", ten szczególnie jest mój ulubiony, utwór, przy którym czuć takie miłe drapanie w uchu, jakie można było często przeżywać, słuchając płyty "To the Faithful Departed" i jeszcze jeden bardzo piękny też jeden z moich ulubionych - "Fee Fi Fo". Cranberries.
32. The Cranberries - Promises
33. The Cranberries - Delilah
34. The Cranberries - Fee Fi Fo
35. Komentarz Tomasza
Cranberries i trzy utwory, trzy moje ulubione utwory z płyty "Bury the Hatchet": "Promises", "Delilah" i przed chwilą "Fee Fi Fo". Jest prawie minuta po godzinie drugiej.
36. Sygnał serwisu Trójki
37. Peter Murphy - Big Love of a Tiny Fool
38. Komentarz Tomasza
To był Peter Murphy z tego mini albumiku "Recall". Wersja no bardziej rockowa, bardziej nowoczesna, bardziej udziwniona utworu "Big Love of a Tiny Fool", czyli "Wielka miłość małego głupca". Mnie się bardziej podoba tamta rzekomo wersja live, jak tu jest napisane. Być może live dlatego, że nagrana została tylko przy akompaniamencie gitary akustycznej i zaśpiewana od razu i może na tym polega jej właśnie koncertowy, żywy charakter. Natomiast ten utwór troszkę mniej do mnie trafia, ale też jest wspaniały. W każdym razie zaliczyliśmy wszystkie nowe dokonania Petera Murphy'ego z mini albumiku "Recall". I czas teraz przystąpić do naszego stałego punktu programu, który plus minus o tej właśnie porze się pojawia, mianowicie "Nieznany kanon rocka". Dzisiaj będzie nieco nowsza płyta, bo wydana już w drugiej połowie lat siedemdziesiątych, konkretnie w 1978 roku. Płyta artysty, który nazywa się Mike Batt. Być może to nazwisko coś Państwu powie, bo nie jest to człowiek zupełnie nieznany, nagrał sporo płyt, wylansował nawet kilka przebojów. Pamiętam, w latach osiemdziesiątych miał kilka dyskotekowych przebojów, które nawet zdarzało mi się jeszcze za mojej kariery dyskdżokeja odtwarzać. Natomiast w latach siedemdziesiątych kierował takim bardzo śmiesznym, dziwacznym zespołem, który nazywał się The Wombles. Muzycy byli ubrani w futerka jak pluszowe niedźwiadki, tak trochę wyglądali no może nie do końca tak, ale prawie tak, jak przebrani członkowie zarządu firmy zamierzającej zniszczyć świat w "Rewolwerze i meloniku", w tej kinowej wersji, kiedy Sean Connery zebrał wszystkich swoich wspólników i żeby się nawzajem nie znali, kazał im się przebrać za pluszowe misie. Grupa The Wombles taką dosyć dziwaczną muzykę wykonywała, przyznam się szczerze, że niezbyt miałem ochotę jej słuchać i wydawało mi się to wszystko jedną, wielką, przesadną zabawą, a nie muzyką. To też tym bardziej zdziwił mnie fakt, kiedy w '78 roku usłyszałem płytę właśnie Mike'a Batta - "Schizophonia" i dowiedziałem się, że on kierował The Wombles. Dowiedziałem się, że ten człowiek, który stworzył tak niesamowitą płytę, zajmował się kiedyś czymś takim. A płyta jest rzeczywiście porywająca, ponieważ nagrał ją Mike Batt z towarzyszeniem Orkiestry Symfonicznej - London Symphony Orchestra, co nadało płycie wielkiego rozmachu. Wiem, że Państwu spodobała się zachęta, kiedy przedstawiłem jeden fragment - utwór "Insh'Allah" i prosili Państwo o tę płytę, bardzo się cieszę. Wiem, że to będzie troszkę inne granie, troszkę inna muzyka niż ta, której zazwyczaj w tym cyklu, w "Nieznanym kanonie rocka", słuchamy, bo najczęściej sięgamy do początku lat siedemdziesiątych, słuchamy takich dosyć ambitnych, rockowych płyt z dużą ilością Hammondów. Tutaj.. tutaj będzie duży wykop, będzie orkiestra, będzie też kilka ballad. Ogólnie rzecz biorąc płyta troszeczkę w stylu niektórych dokonań Alana Parsonsa, jeśli Państwo pamiętają jego utwór "In the Lap of the God" z albumu "Pyramid" to trochę podobne klimaty za chwilę będziemy mieli. Po kolei: "The Ride to Agadir", czyli "Jazda do Agadiru", ten utwór później... kilka lat później wzięła na warsztat grupa Boney M. i zrobiła znacznie gorszą wersję; następnie instrumentalny "Berber's Prayer" - "Modlitwa Berbera" i następnie "The Walls of the World" - "Mury świata" i potem "Insh'Allah", który się tak Państwu spodobał. Po nim z równym orkiestrowym rozmachem "The Fires of Rabat", czyli "Płomienie Rabatu"; następnie "It Seemed Like a Good Idea at the Time" - jedyny fragment, który troszkę do mnie nie trafia - "To wtedy wydawało się być dobrym pomysłem"; następnie "Bouree" troszkę przypominające niektóre dokonania Novi Singers sprzed lat. Następnie "Railway Hotel" i to jest nagranie chyba bardzo znane, wiem, że wielu innych artystów go wykonywało, sam Mike Batt na płycie, o której mowa będzie za mniej więcej trzydzieści parę minut, również ten utwór wziął na warsztat raz jeszcze. I na zakończenie mieszanka: "Voice in the dark", czyli "Głosy w ciemności" oraz "Don't Let Me Be Misunderstood", słynny przebój grupy The Animals tutaj w opracowaniu no takim troszkę innym. Proszę Państwa, w "Nieznanym kanonie rocka" Mike Batt i "Schizophonia". Słuchamy.
39. Mike Batt - The Ride to Agadir
40. Mike Batt - Berber's Prayer
41. Mike Batt - The Walls of the World
42. Mike Batt - Insh'Allah
43. Mike Batt - The Fires of Rabat
44. Mike Batt - It Seemed Like a Good Idea at the Time
46. Mike Batt - Railway Hotel
47. Mike Batt - Voices in the Dark
48. Mike Batt - Don't Let Me Be Misunderstood
49. Komentarz Tomasza
Mike Batt z Londyńską Orkiestrą Symfoniczną i album "Schizophonia" z 1978 roku, to nasza kolejna pozycja w cyklu "Nieznany kanon rocka". Mam nadzieję, że zgodzą się Państwo ze mną, nawet ci, którzy są zagorzałymi wielbicielami muzyki z pierwszej połowy lat siedemdziesiątych i trochę krzywią się na tą z drugiej połowy, że ta płyta jest naprawdę intrygująca. Może trochę inna, ale dla tych, którzy lubią ten orkiestrowy wykop, jak to ja nazywam, taki wagnerowski wręcz wykop, bo tak się przywykło mówić, że muzyka z dużym rozmachem, orkiestrowa to jest taka muzyka wagnerowska, to na pewno się im ta płyta podobała. Ja w każdym razie słuchałem jej, pamiętam w '78 roku na okrągło i do dzisiaj mam do niej ogromny sentyment. Czasami, kiedy mam ochotę właśnie tak trochę poszybować w powietrzu, niesiony na skrzydłach muzyki to właśnie włączam sobie "Schizophonię". "The Ride to Agadir", czyli "Jazda do Agadiru"; "Berber's Prayer" - "Modlitwa Berbera"; "The Walls of the World" - "Mury świata"; "Insh'Allah"; "The Fires of Rabat" - "Ognie Rabatu"; "It Seemed Like a Good Idea at the Time"; "To wtedy wydawało się być dobrym pomysłem"; "Bouree" oczywiście Jana Sebastiana Bacha; "Railway Hotel" - taki "Hotel kolejowy"; "Voice in the dark" - "Głosy w ciemności" i "Don't Let Me Be Misunderstood" - "Nie pozwól"... Nie dopuść do tego, żebym... żebyś mnie nie rozumiała" po prostu. Mike Batt, który śpiewał i kierował tym całym projektem, zatrudnił tutaj wielu różnych artystów, ja nie będę wymieniał wszystkich nazwisk, bo to nie jest w tej chwili istotne. W każdym razie z takich najważniejszych: na gitarze - Chris Spedding, na gitarze basowej - Herbie Flowers, na instrumentach perkusyjnych między innymi Ray Cooper. Tak, tę płytę mamy już za sobą, chociaż jeśli będą się nadarzały ku temu okazje, to ja będę do niej chętnie wracał. Natomiast chciałbym, żebyśmy z Mikiem Battem jeszcze przez chwilę pozostali. Mike Batt, znowu Londyńska Orkiestra Symfoniczna, ale w roli wokalisty Justin Hayward. W 1989 roku obydwaj panowie zrealizowali płytę pod tytułem "Classic Blue" zawierającą trzynaście różnych standardów muzyki rockowej i rozrywkowej między innymi: "Stairway to Heaven", "Whiter Shade of Pale", "Scarborough Fair" i "Vincent" to tylko między innymi, bo tych utworów jest tutaj znacznie więcej. Płyta, której chyba przyjrzymy się trochę bliżej za tydzień, myślę, bo akurat za tydzień spotykamy się znowu. Mam nadzieję, że Piotr Kosiński Państwa poinformował, że przez najbliższe dwa tygodnie będziemy razem, natomiast on pojawi się dopiero za dwa tygodnie od dziś, dlatego, że zajęty będzie w przyszłą sobotę koncertami grupy Porcupine Tree. Natomiast ja będę jak najbardziej w Warszawie i będę mógł się z Państwem spotkać. Tak więc za tydzień znów się spotykamy, znów "Trójka pod księżycem" i znów będzie "Nieznany kanon rocka". Nie wiem jeszcze, co w nim będzie, na pewno nie płyta "Classic Blue", bo ona nie należy do "Kanonu" absolutnie, ale na pewno będzie więcej czasu, żeby kilka jeszcze innych utworów z tej płyty przypomnieć. Teraz chciałbym jeden, tylko jeden, dla tych z Państwa, którzy chcieliby sobie ""Schizophonię" czymś pięknym uzupełnić. Utwór nazywa się "MacArthur Park".
50. Justin Hayward & Mike Batt - MacArthur Park
51. Komentarz Tomasza
Mike Batt i Justin Hayward również z towarzyszeniem Londyńskiej Orkiestry Symfonicznej - "MacArthur Park" z płyty "Classic Blue". Zapowiedziałem, że teraz troszkę zmienimy klimat i ostatnia godzina będzie rockowa. Myślę zresztą, że to nie jest, generalnie rzecz biorąc, taki zły pomysł, żeby w ostatniej godzinie słuchać najbardziej dynamicznej muzyki. Bo dla tych z Państwa, którzy troszkę przysypiają już o tej porze, a chcieliby wytrwać tutaj z nami do końca, może to być akurat dobra pobudka, dobre jakieś takie pobudzenie do... do życia, do słuchania muzyki i tak dalej o takiej porze. Dla z kolei nocnych marków myślę, będzie to tak samo dobre, jak o każdej innej godzinie. Za chwilę więc grupa Bloodrock. Natomiast wcześniej chciałbym jeszcze dwie rzeczy Państwu powiedzieć. Otóż czynny jest nasz telefon 645-22-33, 645-22-33 i ja zawsze odbieram od Państwa telefony, od dwóch tygodni ten zwyczaj wszedł w życie podczas "Kanonu"... "Nieznanego kanonu rocka". Dzisiaj jakoś marnie Państwo dzwonią i uzmysłowiłem sobie, że zapomniałem przypomnieć numer, ale sądziłem, że to już się tak przyjęło, że wszyscy stali słuchacze, którzy będą chcieli tutaj zadzwonić do studia i na przykład mi nawymyślać to już będą czekali z telefonami w ręce na tę godzinę. 645-22-33 mogą Państwo jeszcze dzwonić, bo za chwilę znowu będzie spory muzyczny odcinek, więc będziemy mogli sobie porozmawiać. Przepraszam, że tego telefonu nie przypomniałem, ale byłem chyba w dwóch różnych miejscach jednocześnie przed mniej więcej godziną, to chyba tytuł płyty "Schizophonia" sprawił takie rozdwojenie. To jest jedna informacja. Druga kinowa, a właściwie telewizyjna - znowu zaczyna się festiwal Hammerów w Jedynce. Państwo chyba przed tygodniem mieli przyjemność obejrzeć "Frankensteina stwarzającego kobietę", a z tego, co wiem, w najbliższy piątek będzie "Gorgona". Zachęcam też, naprawdę szczerze i serdecznie zachęcam, do obejrzenia "Wyspy piratów" w sobotę za tydzień w Jedynce. My będziemy słuchać muzyki z tego wspaniałego filmu wieczorem za tydzień, bo przypominam, za tydzień znów się spotykamy, Piotr Kosiński dopiero za dwa tygodnie. A teraz proszę Państwa, teraz jedna z tych płyt, które też właściwie w "Kanonie" powinny się znaleźć. Bo zespół Bloodrock jest wprawdzie znanym zespołem, względnie znanym zespołem, ale albumu koncertowego jakoś nigdy nie wymienia się wśród takich tytułów jak "Made in Japan" czy "The Song Remains the Same", czy "Seconds Out" i tak dalej i tak dalej. To nie jest uznana płyta wśród rockowych koncertów, a wydaje mi się, że powinna się absolutnie tam znaleźć. Za chwilę Jim Rutledge, Lee Pickens, Steve Hill, Ed Grundy, Rick Cobb i Nick Taylor to Państwu udowodnią. Pierwsze trzy utwory: "Castle of Thoughts", czyli "Zamki myśli", "Breach of Lease" - ten utwór, którego słuchaliśmy kilka tygodni temu w wersji studyjnej z trzeciej płyty - "Zerwanie umowy o wydzierżawienie" i "Lucky in the Morning" - "Szczęśliwy rankiem". 20-minut. "Bloodrock Live".
52. Bloodrock - Castle of Thoughts
53. Bloodrock - Breach of Lease
54. Bloodrock - Lucky in the Morning
55. Komentarz Tomasza
Koncertowy album amerykańskiej grupy Bloodrock, czyli Krwawa skała wydany w '72 roku - "Bloodrock Live". Wydaje mi się, że to jest ważna pozycja dla kolekcjonerów koncertów rockowych, zresztą za chwilę kolejna spora porcja muzyki, prawie 15 minut. "Jessica", "Gotta Find a Way", a później, później zapowiem Państwa ulubiony, Państwa i mój ulubiony utwór, ale na razie "Jessica" i "Gotta Find a Way". "Bloodrock Live".
57. Bloodrock - Gotta Find a Way
58. Komentarz Tomasza
Zdecydowanie zasłużone oklaski dla grupy Bloodrock. Powiedziałem, że teraz będzie utwór, który ja bardzo lubię i Państwo mam nadzieję też. No ja w każdym razie starałem się zrobić wszystko w tym kierunku, żeby Państwo ten utwór polubili. To jest utwór z tych takich naszych zamierzchłych, mrocznych czasów, kiedy lubiliśmy się rozkoszować różnego rodzaju makabrą. I wyobraźmy sobie karetkę pogotowia wiozącą do szpitala człowieka, który już tam żywy nie dojeżdża. "D.O.A.".
60. Komentarz Tomasza
"D.O.A.", czyli "Dead on Arrival" - "Martwy już w chwili dowiezienia do szpitala". Grupa Bloodrock, płyta "Bloodrock Live". Bardzo dobrze, że amerykańska firma One Way Records wznowiła ostatnio trzy płyty zespołu Bloodrock: album trzeci, album koncertowy, którego właśnie w obszernych fragmentach słuchaliśmy i czwórkę pod tytułem "U.S.A.". Bardzo dobrze, bo mamy już na kompaktach w sumie pięć Bloodrocków, to jest coś. Jim Rutledge - śpiew, Lee Pickens - gitara, Steve Hill - instrumenty klawiszowe, Ed Grundy - gitara basowa, Rick Cobb - perkusja i Nick Taylor - gitara. Myślę, że Państwu się ta muzyka podoba, mam nadzieję i mam nadzieję, że będziemy do zespołu Bloodrock niebawem ponownie wracać, niedawno słuchaliśmy tych nagrań studyjnych, a dzisiaj obiecany koncert. Teraz chciałbym jeszcze do naszego cyklu, do tego "Nieznanego kanonu rocka" nawiązać na chwilę i zaproponować Państwu coś. Przypominam, że od Państwa zależy, w jakiej kolejności płyty się pojawiają. Ostatnio coś ten temat zaczyna w korespondencji jakby zanikać, nie wiem dlaczego, więc chyba będzie trzeba znowu tak zwany "reklamowy kącik" utworzyć. Zespół Savage Rose, czyli Dzika róża. Zespół moim zdaniem bardzo intrygujący, chociaż nagrywał dość nierówne płyty. Ale jeden utwór sprawił gdzieś na początku lat siedemdziesiątych, że marzyłem o tym zespole gdzieś tak do 92, '3 roku, kiedy w końcu udało mi się zdobyć płytę "In the Plain" i wreszcie porządnie usłyszeć utwór, przy którym demolowałem mieszkanie jako nastolatek. Utwór nazywał się "Long Before I Was Born".
61. Savage Rose - Long Before I Was Born
62. Komentarz Tomasza
Kawał gorącej muzyki, prawda? Grupa Savage Rose ze Szwecji, czyli Dzika róża i "Long Before I Was Born" - "Na długo przed moim narodzeniem". Utwór z płyty "In the Plain", która myślę, powinna znaleźć się w naszym "Nieznanym kanonie rocka", bo naprawdę oprócz tego utworu porywającego i najbardziej rzucającego się w uszy zawiera też dużo innej wspaniałej muzyki. I jeszcze jeden zespół, z którym też mieli już Państwo tutaj kiedyś do czynienia - Velvett Fogg. Sądzę, że ta nazwa nic nikomu nie powie, ale jak posłuchają Państwo utworu "Come Away Melinda" to myślę, że wszystkim będzie się zdawało, że to nie Velvett Fogg, tylko Vanilla Fudge.
63. Velvett Fogg - Come Away Melinda
64. Komentarz Tomasza
Kolejna propozycja do naszego "Nieznanego kanonu rocka", grupa Velvett Fogg, utwór "Come Away Melinda", który znamy w wykonaniach, chociażby Uriah Heep czy grupy UFO. I na tym kończymy już dzisiaj, kończymy trochę tak jak dawniej Julee Cruise - "Mysteries of Love" z filmu "Blue Velvet". A ja przypominam, że spotykamy się ponownie wyjątkowo za tydzień. Do usłyszenia.
65. Julee Cruise - Mysteries of Love
Płyty wykorzystane w ramach audycji
Barclay James Harvest - Gone to Earth (1977)
Barclay James Harvest Through the Eyes of John Lees - Nexus (1999)
Closterkeller - Graphite (1999)
Justin Hayward & Mike Batt - Classic Blue (1989)
Mike Batt - Schizophonia (1977)
Patrick Doyle - Dead Again (Original Motion Picture Soundtrack) (1991)
Peter Murphy - Recall (EP) (1998)
Porcupine Tree - Stars Die - Rare & Unreleased (kaseta) (1999)
Porcupine Tree - Stupid Dream (1999)
Savage Rose - In the Plain (1969)
Steve Hackett - Darktown (1999)
The Cranberries - Bury the Hatchet (1999)
Velvett Fogg - Velvett Fogg (1969)